Polityka zagraniczna wymaga dyskrecji i w interesie Polski jako państwa leży, ażeby nie każdy fragment takich rozmów był podawany do wiadomości publicznej — stwierdził Naczelny Sąd Administracyjny.
Powołując się na ustawę o dostępie do informacji publicznej, Kancelaria Prawnicza zwróciła się do prezesa Rady Ministrów o odpowiedź na pytania m.in. o program i przebieg wizyty polskiej delegacji rządowej w Czarnogórze, Chorwacji i Serbii.
Miało to związek z głośną sprawą byłej siedziby ambasady Serbii. Pałacyk w Alejach Ujazdowskich w Warszawie, w przeszłości siedziba ambasad Jugosławii, a ostatnio Serbii, zabrany właścicielom na podstawie dekretu z 1945 r. o gruntach warszawskich, został im zwrócony w 2002 r. Ambasada Serbii opuściła go jednak dopiero w 2007 r. Spadkobiercy b. właścicieli pozwali więc skarb państwa Serbii o zapłatę ponad 20 mln zł z odsetkami za bezumowne użytkowanie. W odpowiedzi Serbia złożyła wnioski o stwierdzenie nabycia tej nieruchomości w drodze zasiedzenia. Obie sprawy, prowadzone przed warszawskimi sądami, nadal trwają i jeszcze żadna ostatecznie się nie zakończyła. Obecni właściciele zreprywatyzowanej nieruchomości nie mogą więc z niej korzystać.
Renomowana warszawska Kancelaria Zakrzewski Domański Palinka, reprezentująca ich interesy, chciała się więc dowiedzieć, czy w czasie rozmów polskiej delegacji rządowej w Belgradzie poruszano kwestię wniosków Serbii o stwierdzenie zasiedzenia. A skoro nie, to z jakiej przyczyny.
— Nie domagaliśmy się informacji w imię interesu prywatnego, lecz publicznego — zarzekał się podczas rozprawy w NSA Lech Żyżylewski, komplementariusz Kancelarii. — Żądane informacje dotyczą majątku skarbu państwa, którego własnością jest grunt. A zatem — jako informacje publiczne — powinny być udostępniane, a nie utajniane.