Żaden z zakładów nie zdecydował się dotąd na przyłączenie do lidera rynku i nie zaproponował swoim klientom likwidowania szkód u siebie zamiast w zakładzie, w którym polisę ma sprawca wypadku. Oficjalnie czekają na propozycję Polskiej Izby Ubezpieczeń, która ma ją wypracować z uwzględnieniem interesów całego rynku. Nieoficjalnie zaś szukają dziury w koncepcji PZU.

– Zakład zamierza działać jak kancelaria odszkodowawcza. Pytanie: jak to zrobi? – zastanawiają się konkurenci. – Czy obarczy nas kosztami likwidacji, które średnio wynoszą kilkaset złotych? Czy pozwolą nam zweryfikować prowadzony proces, czy będziemy musieli polegać na dokumentacji dostarczonej przez PZU?

Są też tacy, którzy uważają, że nikt nie może zabronić im likwidowania szkody z wykupionej u nich polisy. Co więcej, kwestionują możliwość wypłaty przez PZU odszkodowania. – Towarzystwo będzie mogło wypłacić klientowi pieniądze na zasadzie pożyczki, ale nie może nazywać tego odszkodowaniem – usłyszeliśmy w jednym z zakładów. – W naszej ocenie powinni sprzedać klientom dodatkowy produkt, który pozwoli im na wszczęcie procedury likwidacyjnej.

PZU zapewnia, że żadnymi kosztami likwidacji nie będzie obciążać innych firm. – Wyślemy do właściwego zakładu zawiadomienie o zgłoszeniu szkody przez naszego klienta i jego wniosku o likwidację tej szkody przez PZU – wyjaśnia Tomasz Tarkowski, członek zarządu PZU. – Zawiadomienie zawierać będzie również informacje konieczne do zgłoszenia szkody do UFG oraz informację, że PZU po dokonaniu wypłaty odszkodowania wystąpi o jego zwrot.

Tarkowski zaznacza, że ponieważ w ramach procesu poszkodowany podpisuje z PZU umowę-zlecenie oraz umowę cesji, nie przewiduje przekazywania szkód na wniosek ubezpieczyciela sprawcy. – Poszkodowanemu oferujemy odszkodowanie z polisy OC, zawartej przez sprawcę w innym zakładzie – wyjaśnia. – Następnie występujemy do ubezpieczyciela sprawcy o refundację tego świadczenia. Nie ma to nic wspólnego z pożyczką.     —eg