Z oficjalnie dostępnych danych wynika, że od 2008 do 2012 roku wartość ujawnionych na rynku ubezpieczeń majątkowych oszustw wzrosła ponaddwukrotnie – z 52,5 do 103,3 mln zł, a na życie czterokrotnie – z 3,7 do 6,4 mln zł.
– Faktyczna skala wyłudzeń jest zapewne wyższa – ocenia Robert Dąbrowski, szef komisji przeciwdziałania przestępczości ubezpieczeniowej Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Trudne szacunki strat
W skali całego Starego Kontynentu organizacja Insurance Europe szacuje straty ubezpieczycieli spowodowane wyłudzeniami na 3 proc. składki przypisanej brutto. Przenosząc to na polski rynek, na którym zakłady sprzedały w ubiegłym roku polisy za blisko 58 mld zł, kwota wyłudzeń mogła sięgnąć nawet 1,8 mld zł. – Eksperci sądzą jednak, że poziom strat towarzystw powinien być odnoszony do wartości wypłaconych odszkodowań i świadczeń. Ich zdaniem sięgają one 10 proc. tej wartości, czyli u nas byłoby to prawie 3,8 mld zł – wylicza Dąbrowski.
Z ostatnich dostępnych danych za 2012 r. wynika jednak, że kwota ujawnionych wyłudzeń w Polsce to w odniesieniu do wartości wypłaconych świadczeń zaledwie 7 promili dla ubezpieczeń majątkowych i 0,25 promila dla życiowych.
W ocenie ekspertów PIU wykorzystywanie ryzyka zgonu i poważnego zachorowania do działalności przestępczej wynika z niedoskonałości funkcjonowania rejestrów administracji publicznej. Z kolei za wyłudzeniami związanymi z chorobą i leczeniem szpitalnym stoi niska jakość dokumentacji medycznej gromadzonej w szpitalach i przychodniach. Nie pozwala ona na weryfikację faktycznego stanu zdrowia i historii choroby ubezpieczonego.