Około 2,45 mln deklaracji o pozostaniu w OFE wpłynęło dotychczas do ZUS – wynika z podanych wczoraj przez Zakład informacji. Ostatecznie na wybór II filara emerytalnego może zdecydować się ok. 2,5 mln osób. W stosunku do dotychczasowej liczby członków OFE to ok. 16–18 proc. Tymczasem rząd, szacując skutki finansowe zmian w systemie emerytalnym, założył, że w prywatnym sektorze zostanie aż 50 proc. ubezpieczonych. Miało to dać oszczędności dla budżetu państwa rzędu 2,3–2,7 mld zł w tym roku oraz 5,7–6,5 mld zł w przyszłym roku.
Trudne szacunki
Mniejsza od założonej przez rząd popularność OFE to dla państwowej kiesy perspektywa dodatkowych korzyści. Przede wszystkim do ZUS wpłynie jeszcze więcej składek, więc o taką kwotę będzie można zmniejszyć dotacje. Ile dokładnie zyska budżet? – Wyliczenie nie jest proste. Na pozostanie w OFE decydują się zwykle osoby lepiej zarabiające. Przykładowo, znacznie więcej procentowo deklaracji napłynęło z Warszawy niż np. z województw z mniej zamożnej tzw. ściany wschodniej. A to oznacza, że nawet jeśli 80–85 proc. osób wybierze ZUS, to wartość napływającej tam składki będzie mniejsza – wyjaśnia Maciej Bitner, główny ekonomista Wealth Solutions.
– Na podstawie raportu NIK można jednak szacować, że jeśli w OFE zamiast 50 proc. ubezpieczonych zakładanych przez rząd zostanie 20 proc., budżet państwa zaoszczędzi w tym roku 1,5 mld zł, a w przyszłym roku 3,3 mld zł – zauważa Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank.
Według szacunków „Rz", w tym roku może to być 1,4–1,6 mld zł, a w przyszłym 3,3–3,8 mld zł. – Rząd zakładał, że w OFE zostanie ok. 8 mln osób, a wszystko wskazuje na to, że będzie to ok. 2,5 mln. Mamy więc różnicę na około 5,5 mln ubezpieczonych, których składki pozostaną w systemie finansów publicznych. Przybliżone szacunki wskazują, że w przyszłym roku da to budżetowi oszczędności w granicach 3–4 mld zł w stosunku do założeń – analizuje Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC.
Na ratę za F-16?
Kwota rzędu 3–4 mld zł nie jest dla budżetu bardzo znacząca (przy ok. 280 mld dochodów), ale już zauważalna. Teoretycznie można za taką sumę pokryć część ostatniej raty za samoloty F-16. Właśnie w przyszłym roku Polska musi zapłacić ostatnią, największą transzę, która wynosi 5,5 mld zł i stanowi spore obciążenie. 2015 to także rok wyborczy, a zwykle w takim okresie rośnie tendencja do niekonwencjonalnych wydatków.