Henryk P. był dzierżawcą odkrytego basenu, na którym w czerwcu 2002 r. utopił się 14-letni chłopiec. W procesie karnym mężczyzna został skazany na rok pozbawienia wolności z zawieszeniem na dwa lata za to, że przez niezapewnienie właściwej obsady ratowników i złą organizację pracy naraził na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu kąpiące się osoby. Sąd uniewinnił go z zarzutu nieumyślnego doprowadzenia do utonięcia chłopca. Biegli wskazali kilka możliwych przyczyn i stwierdzili, że nie ma pewności, iż podjęcie natychmiastowej akcji ratowniczej zapobiegłoby utonięciu.
Sąd ustalił, że na basenie była wtedy właściwa liczba (pięciu) ratowników. Henryk P. nie wyznaczył jednak osoby kierującej zespołem, nie przydzielił konkretnych zadań i obowiązków ratowniczych, nienależycie kontrolował i nadzorował ich działanie. Utrudniać miał to m.in. brak umów o pracę. Te zaniedbania stały się również powodem zasądzenia przez Sąd Okręgowy w Świdnicy na rzecz matki chłopca 60 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania.
Kiedy wyegzekwowano tę kwotę, Henryk P. zażądał od towarzystwa ubezpieczeniowego, w którym miał wykupioną polisę OC, zapłaty 50 tys. zł. Ubezpieczyciel odmówił, dowodząc, że jego odpowiedzialność gwarancyjna jest wyłączona na mocy ogólnych warunków umowy za szkody spowodowane umyślnie lub na skutek rażącego niedbalstwa. Tak jest w tej sprawie.
Sąd Rejonowy w Wałbrzychu uznał, że roszczenie jest słuszne. Uzasadnił, że umowa ubezpieczenia pełni funkcję ochronną, tym samym chroni ubezpieczonego przed skutkami jego własnych uchybień. Jeżeli nie noszą one znamion winy umyślnej lub rażącego niedbalstwa, nie mogą powodować ani utraty, ani obniżenia odszkodowania.
Sąd stwierdził, że ubezpieczyciel nie wykazał, by Henrykowi P. można było postawić zarzut niedochowania należytej staranności w stopniu rażącym, tzn. takim, w którym doszło do przekroczenia elementarnych zasad staranności, a naganne postępowanie drastycznie odbiega od właściwego modelu. Powołany biegły wskazał bowiem, że dzierżawca miał odpowiednią liczbę ratowników, czyli był spełniony jeden z podstawowych warunków zapewnienia bezpieczeństwa. Nie potrafił jednak prawidłowo nałożyć obowiązków i ich kontrolować. Ponadto w procesie karnym nie został skazany nawet za nieumyślne spowodowanie śmierci chłopca. Śmierć chłopca była jedynym tragicznym wydarzeniem w czasie dzierżawy obiektu.