Dofinansowanie KLM ma się składać z dwóch części. 2,4 mld to zagwarantowanie przez rząd kredytu w bankach komercyjnych. Pozostały miliard euro to kredyt rządowy.
Holenderska minister finansów Wopke Hoekstra w liście do parlamentarzystów ujawniła, że negocjacje w sprawie tej pomocy trwały całymi tygodniami. A sama pomoc ma wiele ograniczeń i uwarunkowań. Ewidentnie były one trudne do zaakceptowania, bo wiadomo, że w zamian za te pieniądze KLM będzie musiał przeprowadzić restrukturyzację, zmniejszyć zatrudnienie i położyć większy nacisk na działania wspierające ochronę środowiska. Pojawiła się również groźba uzależnienia politycznego w sytuacji, kiedy rząd wyznaczył kontrolera. Jego zadaniem będzie nadzorowanie wydawania publicznych pieniędzy. Minister Hoekstra nie ukrywała, że będzie on będzie miał prawo uczestniczyć w posiedzeniach rady nadzorczej i zarządu z prawem interwencji jeśli uzna ją za wskazaną i ma odgrywać rolę „zamku w drzwiach".
Pomoc dla KLM, mimo że kwota jest ogromna, wydaje się dość skromna w porównaniu z tym co otrzymały nie tylko Air France (7 mld euro), ale przede wszystkim Grupa Lufhansy (LH, Swiss, Brussels Airlines i Austrian Airlines) mająca teraz do dyspozycji 12 mld euro.
—Umówmy się nie są to pieniądze za nic — mimo to nie zostawił złudzeń prezes KLM, Peter Elbers. — Ale jest dla nas niesłychanie ważne to, że wreszcie mamy te pieniądze i możemy rozpocząć restrukturyzację — dodał. Wiadomo również, że KLM będzie musiał zmniejszyć liczbę rejsów nocnych o jedną piątą, tak aby mieszkańcy okolic lotniska Schiphol w Amsterdamie mogli lepiej wypoczywać. Linia ma również zachęcać do podróżowania koleją oraz zredukować o połowę emisję CO2 na każdego pasażera do roku 2030.
KLM nie będzie miał również prawa do wypłacania dywidendy. Minister Hoekstra uznała także cięcia zatrudnienia za niezbędne, bo stanowią nieodłączną część programu restrukturyzacji, zabroniła wypłacania jakichkolwiek bonusów i zaleciła obniżenie zarobków o jedną piątą wszystkim tym, którzy zarabiają powyżej 110 tys. euro rocznie.