Airbus i Boeing są gotowe do współpracy i oferują lżejsze i cieńsze fotele oraz ich układ zagęszczający klasę ekonomiczną.
Same fotele np w maszynach Lufthansy są lżejsze i cieńsze od montowanych jeszcze kilka lat temu. Nie są wygodniejsze, mimo argumentacji przewoźnika że jest dokładnie odwrotnie. najbardziej komfortowe na rynku pozostają fotele montowane przez Embraera. Pokryte skórą, operujące od lat na części rejsów np LOT-u, udowadniają, że dobra jakość przekłada się także na trwałość.
Przelot klasą ekonomiczną premium, eko- plus, czy comfort, bądź executive economy, jakby nie została na nazwana, daje pasażerom poczucie deja vu. Tak , to prawda. Dokładnie w taki sposób jeszcze niedawno latało się w normalnej klasie ekonomicznej. Z większym odstępem między fotelami, ciepłymi bezpłatnymi posiłkami nawet na średnich, nie mówiąc już o długich rejsach, alkoholem w umiarkowanych ilościach. W „normalnej" ekonomii jest już wiele gorzej. Jeśli za to, co jeszcze do niedawna było za darmo nawet nie trzeba (jeszcze) płacić, to jakość serwisu, poza liniami arabskimi i Turkish Airlines powoli jedzie w dół.
Przewoźnicy bardzo szybko zrobili wszystko, co jest możliwe, żeby zatrzymać pasażerów klasy biznes. Płaskie łóżka na długich rejsach, prasa, wybór naprawdę wyjątkowych win, wyszukane restauracyjne, a nie samolotowe dania. podobnie obsługa uśmiechnięta, przyjazna, chętna. Na te inwestycje poszły miliardy euro. Teraz te miliardy trzeba gdzieś zarobić, a najprostszym sposobem jest dołożenie foteli w klasie ekonomicznej. Airbus jest gotowy montować po 11 siedzeń w rzędzie w superjumbo A380, po 9 w A330 (dla porównania w klasie biznes po 4), w A350, europejskim odpowiedniku Dreamlinera 10, a nie jak wstępnie oferowano 9.
— Prawda jest taka, że 90 proc. światowego ruchu lotniczego odbywa się dzisiaj w klasie ekonomicznej — przyznaje Chris Emerson, szef marketingu Airbusa. Boom na ciaśniejsze samoloty idzie przede wszystkim z Azji, co jest zrozumiałe, ponieważ pasażerowie tej części świata są mniejsi szczuplejsi od Amerykanów i Europejczyków. Dlatego w maszynach azjatyckich przewoźników jest ciasno, a jeśli komuś przypadnie miejsce w środku rzędu, gdzie zamontowano 5 foteli, to proste wyjście do toalety zaczyna być potężnym wyzwaniem. Z kolei w maszynach amerykańskich przewoźników jest luźniej, a jeśli ktoś nie jest bardzo wysoki, może nawet pokusić się na założenie nogi na nogę, chociaż lekarze kategorycznie tego odradzają, bo wpływa źle na krążenie.