Brak wolnych samochodów jest także skutkiem bankructw i wycofywania się małych przewoźników. – Małe firmy, wcześniej duszone przez spedytorów, polikwidowały flotę i zleceniodawcy zaczynają się dusić. Na zmianach skorzystali duzi przewoźnicy. Mamy 440 samochodów i rozbudowujemy flotę. Właśnie zamówiliśmy 50 Iveco LNG i zamierzamy na wiosnę mieć największą w Polsce flotę na ciekły gaz ziemny – twierdzi Zawadzki.
Nie widać jednak, aby w obliczu wysokiej liczby zleceń przedsiębiorcy kupowali tabor. – Obawy przewoźników o przyszłość potęguje też pakiet mobilności – zaznacza Trębicki. Wzrost cen powodowany jest także brakiem kierowców. – Część kierowców ze wschodu mogła pozostać w macierzystych krajach, inni mogli przejść do branży kurierskiej na lokalnym rynku – zauważa dyrektor generalny Raben Transport. Dodaje, że podejmowane są różne środki ochrony, ale z pewnością ta grupa zawodowa konfrontowana jest z największym ryzykiem.
– Nie spodziewam się, aby gotowość do pracy w ruchu międzynarodowym rosła. Przeciwnie, może spadać wraz ze wzrostem skali zakażeń. W jednym roku branża transportowa przeszła drogę od zapaści do rozkwitu. Przeżyłem kilka okresów tego typu, ale nie wiem, czy to krótkotrwały stan, czy nowa rzeczywistość – uważa Trębicki.
Druga fala mniej groźna
Główny ekonomista Banku Pekao Ernest Pytlarczyk przypuszcza, że skutki drugiej fali pandemii nie będą tak negatywne jak w przypadku pierwszego zamrożenia. – Wtedy doszło do przerwania łańcuchów dostaw. W obecnej sytuacji rządy dbają o zapewnienie drożności transportu, natomiast firmy mają opracowane procedury bezpieczeństwa. Podczas dostaw kierowcy nie wychodzą z kabin, praca odbywa się w rygorze sanitarnym – opisuje ekonomista Pekao.
Przypuszcza, że fala lockdownu utrzyma się do wiosny, ale załamanie będzie płytsze od tego obserwowanego wiosną. – Wówczas ucierpiały także te zakłady, które nie mogły działać z powodu zamknięcia odbiorców za granicą – przypomina Pytlarczyk.
Dodaje, że skutki zamrożenia gospodarek złagodzi także próba podtrzymania optymizmu poprzez stymulację fiskalną. Rządy przedłużyły wypłaty postojowe we Francji, w Niemczech czy Wielkiej Brytanii. Wypłacana jest także pomoc sektorowa. – W polskiej gospodarce ludzie się mniej boją, na co pośrednio wskazuje również mniejsza niż w pierwszej fazie skłonność choćby usługodawców do akceptowania ograniczeń, choć jest więcej zakażeń niż wiosną. Większa jest także chęć normalnego funkcjonowania, co ma znaczenie dla działania gospodarki – podkreśla Pytlarczyk.