Na 150 maszyn z tego zamówienia została podpisana umowa wiążąca, reszta to opcja, z której Ryanair skorzysta, bądź może zrezygnować. Jeśli jednak dojdzie do pełnej realizacji, to będzie to zamówienie największe, jakie kiedykolwiek złożyła irlandzka firma na towary wyprodukowane w USA.
— Te nowe, paliwooszczędne i bardziej ekologiczne samoloty oferują o 21 proc. więcej miejsc, zużywają o 20 proc mniej paliwa i są o połowę cichsze niż nasze B737-NG — powiedział Michael O'Leary, dyrektor generalny Ryanair, który na podpisanie kontraktu poleciał do USA. Wcześniej szef Ryanaira nie ukrywał, że MAX-y są maszynami, z których jest w pełni zadowolony, ale nie może tego samego powiedzieć o współpracy z Boeingiem. Posunął się nawet do sugestii, że może zmienić dostawcę floty. Było to oczywiście zagranie taktyczne, bo negocjował wtedy z Boeingiem cenę. Teraz wskazuje, że nie tylko Ryanair będzie miał to, czego potrzebuje do rozwoju. — To zamówienie, w połączeniu z naszymi pozostałymi dostawami nowoczesnych samolotów, stworzy 10 tys. nowych miejsc pracy dla wysoko opłacanych profesjonalistów z branży lotniczej w ciągu następnej dekady. A miejsca pracy powstaną we wszystkich głównych gospodarkach Europy, w których Ryanair jest obecnie linią lotniczą nr 1 lub nr 2 — dodał Michael O’Leary.