Amerykanie natomiast idą w zupełnie inną stronę. Regulator ruchu lotniczego, FAA postanowił zdyscyplinować linie lotnicze i zmusić je do lepszego traktowania pasażerów, w tym do szybkiego wypłacania odszkodowań. Ostateczne decyzje w tej sprawie mają zostać podjęte 22 sierpnia.
Czytaj więcej
Władze dublińskiego lotniska zanotowały w ostatnich dniach nasilenie przypadków okradania pasażerów i awantur wszczynanych przez personel naziemny, zwłaszcza funkcjonariuszy z kontroli bezpieczeństwa.
W Europie dotychczas, zależnie od czasu oczekiwania na połączenie, dystansu bądź konieczności rezygnacji z podróży pasażer mógł liczyć na wypłatę 250-600 euro.
Czesi, którzy przewodniczą UE pod naciskiem linii lotniczych, chcą tę kwotę znacząco obniżyć. Nie dzieje się to nawet pod presją lotniczego lobby w samych Czechach. Funkcjonuje tam jedynie przewoźnik czarterowy Smartwings, a narodowy przewoźnik, Czech Airlines od listopada 2021 restrukturyzuje swoje finanse.
Linie lotnicze od dawna już naciskały, aby odszkodowania były niższe. Argumentowały, że wypłacanie setek euro za to, że samolot jest opóźniony, to gruba przesada, bo takie sytuacje mają znikomy wpływ na całą podróż i sytuację pasażera. Teraz wskazują jeszcze, że odszkodowanie jest najczęściej wyższe, niż kwota, jaką pasażer zapłacił za bilet. Ten argument akurat w obliczu drastycznych podwyżek taryf nie jest już aktualny. — Chyba każdy przyzna, że nie jest właściwe wpłacanie po 300 euro komuś, kto zapłacił za bilet 50 euro. W tym nie ma jakiejkolwiek logiki — uzasadniał roszczenia przewoźników Thomas Reynaert, dyrektor generalny lotniczego lobby Airlines for Europe (A4E). Członkami A4E są m.in. Lufthansa, Ryanair i Norwegian.