W piątek do Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa (MIB) trafi projekt nowelizacji przepisów o transporcie, opracowany przez branżę taksówkarską. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", nakłada on na pośredników, takich jak korporacje taxi czy Uber (aplikacja łącząca kierowców-amatorów z pasażerami) obowiązek: posiadania licencji i zatrudniania kierowców z uprawnieniami (niekaranych, ze zdanym egzaminem z topografii miasta).
Zgodnie z tym projektem Uber miałby ponosić też odpowiedzialność za swoich kierowców. Zaostrzone byłyby kary – za korzystanie z kierowców bez uprawnień groziłaby kara finansowa. MIB nie chce zdradzić, czy taka propozycja branży taksówkarskiej zostanie zaakceptowana.
– Obserwujemy sytuację na rynku przewozu osób pod kątem zachowania zasad uczciwej konkurencji. Wciąż trwają prace powołanego z inicjatywy organizacji zrzeszających przewoźników zespołu, którego zadaniem jest analiza postulatów tego środowiska – informuje nas Elżbieta Kisil, rzeczniczka resortu.
Ewentualne przyjęcie takich rozwiązań oznaczałoby, że Uber musiałby uzyskać licencję, taką jaką mają korporacje, i korzystać z kierowców ze zdanym egzaminem z topografii. To podważyłoby model biznesowy tej aplikacji.
We wtorek informowaliśmy, że rząd daje Uberowi zielone światło na działalność w Polsce. Kazimierz Smoliński, wiceminister infrastruktury, mówił nam, że ciężko jest taką działalność ograniczać czy eliminować. W podobnym duchu wcześniej wypowiedział się również Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. To oburzyło środowisko taksówkarzy. Teraz MIB przekonuje, że wypowiedź wiceministra została wyrwana z szerszego kontekstu, a rząd nie wypracował ostatecznego stanowiska w tej sprawie.