Producent z Tuluzy dostarczył klientom 800 samolotów jak planował, o 11 proc. więcej niż rok wcześniej, w tym 22 nowe A220 przejęte niedawno od kanadyjskiego Bombardiera. To nowy rekord Airbusa, który starał się wszelkimi siłami nadrobić stracony czas z powodu opóźnionych dostaw silników do wąskokadłubowych A320.
Amerykański koncern podał wcześniej o przekazaniu klientom 806 maszyn, co też było rekordem, choć zakładał 810-815 sztuk, i zapewniło mu to zachowanie siódmy kolejny rok prymatu na świecie. Liczba dostaw wskazuje, że Boeing ma już za sobą z problemy u dostawców kadłubów i silników i przygotowuje się do zaspokojenia wyższego popytu w tym roku.
W 2018 r. Airbus otrzymał zamówienia netto (po rezygnacji i zmianie modeli) na 747 samolotów, o 33 proc. mniej niż rok temu (1109) mimo wyraźnie większego zainteresowania kanadyjskimi A220, które przejął w lipcu. Boeing zanotował natomiast liczbę 893 maszyn, wygrywając w tej kategorii po raz pierwszy od 2012 r.
Mimo że Amerykanie nie osiągnęli zakładanego planu dostaw, a Europejczycy obniżyli wcześniej założenia z powodu napięć w łańcuchu dostaw, to duży popyt na samoloty pasażerskie spowodował zwiększenie ich dostaw o 8 proc., najbardziej od sześciu lat.
Szef działu samolotów cywilnych w Tuluzie, Guillaume Faury stwierdził, że Airbus osiągnął „porządny pakiet zamówień”, a lista oczekujących na odbiór nowych maszyn wydłużyła się do 7 lat. Atmosferę w europejskim producencie popsuły w minionym roku problemy z produkcją, zmiany w kierownictwie i spadek morale w związku ze śledztwami o korupcję. Rozkręcająca się montownia A320 w Mobile w Alabamie (100 maszyn w 2018 r.), wykańczalnia w Tiencinie (400 sztuk) i nowa czwarta linia montażowa w Hamburgu sprawiają, że w 2019 r. program A320 zmierza do dojścia w połowie roku do tempa produkcji 60 maszyn tej rodziny co miesiąc. Tempo produkcji szerokokadłubowych A350 doszło do zakładanych 10 sztuk miesięcznie.