Obojętne jednak, jaki będzie ostateczny efekt i czy ostatecznie taką transakcję zaakceptuje Komisja Europejska. Faktem jest, że rozpoczyna się kolejna fala konsolidacji na europejskim rynku lotniczym. Duże grupy przewoźników będą miały w tym roku więcej pieniędzy, powoli już kończy się , bądź wręcz dobiegła końca restrukturyzacja w Lufthansie ( Austrian Airlines i Brussels Airlines), Air France, który właśnie ogłosił kolejną i ostatnią falę zwolnień. A IAG po wszystkich cięciach jest tak bogate, jak linie arabskie, tyle że nie jest państwowa a prywatna. A do szybkiej sprzedaży przeznaczone są Finnair, portugalski TAP, polski LOT. Tyle, że linie przejmujące nie kupują konkurencji za wszelką cenę. Pokazał to przykład Cyprus Airways, którego nie przejęły ani wcześniej zainteresowany Ryanair, ani też greckie Aegean Airways. Linia zbankrutowała, a obydwaj potencjalnie inwestorzy otworzyli bazy na Cyprze.
To trzecia oferta brytyjsko-hiszpańskiego konsorcjum lotniczego podwyższona o 15 eurocentów na każdej akcji w porównaniu z tym, co IAG było gotowe zapłacić za pierwszym podejściem w grudniu 2014.
W skład IAG wchodzi British Airways, oraz dwie hiszpańskie linie Iberia i niskokosztowy Vueling. A Willie Walsh - zresztą Irlandczyk - prezes tej grupy zapewnia, że ma dla Aer Lingusa wspaniałe plany. Wśród nich utrzymanie nazwy oraz zwiększenie oferowania z Dublina przez Atlantyk we współpracy z America Airlines.
Irlandzki rząd ma pakiet 25 proc akcji Aer Lingusa, a niskokosztowy - również irlandzki - Ryanair 29 proc. Rząd w zasadzie jest na „tak". Zresztą już 5 lat temu chciał się pozbyć Aer Lingusa, kiedy zmuszony był skorzystać z zewnętrznej pomocy finansowej. Potem jednak okazało się, że Aer Lingus jest w tak kiepskiej sytuacji finansowej, że sprzedaż byłaby nieopłacalna.
Ryanair, który i tak powinien zgodnie z prawem obniżyć swoje udziały do 5 proc. twierdzi, że przygląda się ofercie i czeka na propozycje British Airways. 4,9 proc akcji Aer Lingusa należy do arabskiej linii Etihad, która właśnie zakończyła przejmowanie włoskiej Alitalii. Przeciwna sprzedaży Aer Lingusa jest irlandzka opozycja, która argumentuje, że wyprzedaż „sreber rodowych" w sytuacji, kiedy właśnie nabierają one coraz większej wartości, jest niezgodna z interesem kraju. Sprzedaży obawiają się także związki zawodowe, bo Willie Walsh znany jest z twardej ręki w cięciu kosztów, czego linia nadal potrzebuje. Aer Lingus zatrudnia prawie 3,6 tys. osób, a z wyliczeń analityków jest to o 1,2 tys. za dużo. Linia jest wielkości LOTu, ma 40 samolotów i obsługuje nimi 80 tras, w większości europejskich, ale wśród nich 9 maszyn długiego zasięgu (LOT po skorzystaniu z opcji na Dreamlinery będzie miał ich 8, a być może nawet 16) . Uznawana jest za linię hybrydową.