Pierwszy samolot miałby tam wylądować w latach 2028 – 2030, a początkowy koszt inwestycji to 20 – 30 miliardów złotych. Taki węzeł mógłby obsługiwać 50 milionów pasażerów, nie tylko z kraje, ale także z całego regionu - od Kaliningradu do Czech i Słowacji.
Za projektem opowiedział się we wtorek 14 marca Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów. – Ustalił ponad wszelką wątpliwość i konsensualnie podjął decyzję o rekomendacji budowy Centralnego Portu Lotniczego – powiedział minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Zastrzegł, że szczegóły zostaną podane „w najbliższym czasie" na konferencji premier Szydło i wicepremiera Morawieckiego. – Jeżeli mówimy o dobrym dostępie do szlaków kolejowych, z ewentualną ich częściową przebudową, i do autostrad A2 i A1, to port powinien powstać między Łodzią a Warszawą – powiedział min. Adamczyk. Ujawnił, że chodzi o okolice Babska bądź Mszczonowa.
LOT jest za
Pomysłowi CPL sprzyja nie tylko LOT, dla którego Lotnisko Chopina robi się ciasne, co widać w szczytach odlotów i przylotów, kiedy dla maszyn szerokokadłubowych brakuje miejsca przy rękawach. Docelowo długodystansowa flota LOT ma się podwoić do 15–16 dreamlinerów.
Za wielkim węzłem transportowym opowiada się od dłuższego czasu dyrektor naczelny PPL Mariusz Szpikowski. – Wcześniej nie było dyskusji o lotnictwie jako jednym zwartym systemie, tylko filozofia „róbta, co chceta". Czyli samorządy budowały to, co chciały. Dopiero ten rząd zajął się tematem całościowo. Potraktował CPL i narodowego przewoźnika jako narzędzie do celu, nie cel sam w sobie, i popatrzył na wszystkie gałęzie transportu. Bo nie ma sensu CPL bez narodowego przewoźnika, bez wpisania portu w projekt dróg i kolei. Dzięki temu nie będziemy dostawcą dla ruchu low-costowego i dostawcą pasażerów i towarów do hubów ościennych, tylko sami zaczniemy na tym zarabiać – przekonuje Mariusz Szpikowski.
Inwestycje w Warszawie
Wiadomo jednak, że skoro lotnisko centralne ma powstać dopiero za 10–12 lat, to niezbędne są inwestycje w warszawskim porcie, które umożliwią mu przetrwanie. Na ten cel PPL wyda tylko w tym roku 226 mln zł, czyli trochę więcej, niż wyniósł zysk netto za rok 2016, który sięga ok. 200 mln. Inwestycje przewidują zwiększenie przepustowości dzięki modernizacji stref kontroli. Planowane jest również wydłużenie pirsu południowego bądź zbudowanie łącznika pomiędzy tą częścią terminala a terenem, na którym kiedyś była Etiuda. Te wszystkie inwestycje muszą być prowadzone w warunkach normalnego działania lotniska.