Pierwszy raz rozstawiony z nr 10 Polak przegrał swe podanie przy stanie 3:4 w pierwszym secie - i od tego momentu zaczął się zjazd po równi pochyłej. Wszyscy rywale wiedzą, że jeśli Hurkaczowi nie pomaga serwis, to jego gra wiele traci. A w środę serwis mu nie pomagał.
Tak bolesnej klęski Polaka, pomimo jego błędów, jednak by nie było, gdyby nie znakomita gra Francuza
Początek seta drugiego widoczną już irytację i bezradność Polaka jeszcze pogłębił. Hurkacz w pierwszym gemie przegrał swoje podanie, w drugim nie wykorzystał trzech break-pointów, by tę stratę odrobić i to wcale nie była ostatnia okazja, by odwrócić losy meczu. Przy stanie 1:3 i serwisie rywala było 40:0 dla Polaka, ale i to nic nie dało, a gdy po chwili Hurkacz został przełamany na sucho, nadzieja zgasła, bo pięknie grający i znakomicie poruszający się po korcie Francuz dostał taki zastrzyk wiary, że już nie mógł przegrać.
Koronnym dowodem niemocy Hurkacza, było to, że gdy pierwszy raz w meczu, w secie trzecim, przełamał podanie rywala, to po chwili przegrał mecz przy własnym gemie serwisowym. Na bardzo szybkich kortach w Melbourne, taka sytuacja boli szczególnie. Ta porażka to zimny prysznic dla półfinalisty ubiegłorocznego Wimbledonu. W Australian Open druga runda jest dla Hurkacza nie do przejścia.
Czytaj więcej
Rozstawiony z nr. 10 Polak pokonał Białorusina Jegora Gierasimowa, ale były w tym meczu momenty dla Hurkacza trudne i miał on rację mówiąc na korcie po zwycięstwie, że stać go na lepszą grę.