Największą publiczność gromadzi przed telewizorami Robert Makłowicz. Czym czaruje widzów ten niewysoki sybaryta w średnim wieku? Inteligencją i poczuciem humoru oraz przekonaniem, że kuchnia to najlepszy sposób, by poznać historię i tradycję innych krajów. Swoje garnki gotów jest rozstawić wszędzie – na ruchliwym miejskim placu, zabytkowym zamku czy nadmorskiej plaży. Potem częstuje posiłkiem przypadkowych gapiów. Makłowicz szuka regionalnych przysmaków, odwiedza lokalne sklepiki, zasięga porad u wiejskich gospodyń. Przy okazji sypie z rękawa datami, anegdotami, detalami dotyczącymi architektury i sztuki. Lubi i potrafi opowiadać, a jako były student prawa i historii na Uniwersytecie Jagiellońskim wie, o czym mówi. Jego proste przepisy z powodzeniem zrealizuje każda kucharka. Jeśli jednak nie chodzi nam o pomysł na obiad, możemy oglądać „Podróże z Makłowiczem” jako wciągający program historyczno-przyrodniczy. Najlepiej z kieliszkiem wina w ręku, bo jak mówi autor: – Woda jest dla dobrego jedzenia napojem zbyt okrutnym. W tym tygodniu Makłowicz zabierze nas w podróż w Alpy. Przygotował też specjalną świąteczną propozycję. W programie „Wigilia nie do opisania” będzie wspólnie z dziennikarzem Maciejem Nowakiem i podróżnikiem Wiesławem Olszewskim opowiadać o swoich bożonarodzeniowych kulinarnych doświadczeniach.
Mistrzynią świata w sprzedawaniu na wizji własnej osobowości jest także Nigella Lawson – reprezentantka brytyjskiej klasy wyższej, absolwentka Oxfordu. Przygodę z kuchnią rozpoczęła jako krytyk kulinarny. Drzwi do międzynarodowej kariery otworzył jej własny program telewizyjny „Nigella gryzie”. Mówi o sobie: – Nie jestem szefem kuchni ani nawet profesjonalnym kucharzem. Kwalifikacje zdobywam jedząc. Krytycy zarzucają jej, że popularność zawdzięcza nie umiejętnościom kulinarnym, lecz nieprzeciętnemu seksapilowi. Jedno jest pewne: Nigella się nie przejmuje, gdy krzywo pokroi mięso, ale jeśli chodzi o strój i makijaż, jest perfekcjonistką. Oglądanie jej to czysta przyjemność. Tłuste, kaloryczne potrawy nigdy nie wywołują u niej wyrzutów sumienia. Tym bardziej nie ogranicza się w święta. Dla Nigelli to czas ucztowania i magiczne momenty spędzone z rodziną. Nakręciła trzyodcinkowy cykl „Nigella świętuje” poświęcony przysmakom, bez których nie wyobraża sobie Bożego Narodzenia. Są wśród nich pieczone kurczęta, gotowana szynka i grzany cydr.
Jamie Oliver ma 33 lata. Jak sam przyznaje, urodził się w gastronomicznym biznesie. Jego ojciec prowadził w Essex pub-restaurację. Jamie wspomina, że już jako 11-latek był mistrzem siekania warzyw. Szybko zrozumiał, że jego życiowy cel to zostanie szefem kuchni. Do telewizji trafił przez przypadek. Producenci dostrzegli młodego chłopaka zafascynowanego kuchnią w filmie dokumentalnym nakręconym w jednej z knajp. Tak powstał jego autorski program „Nagi szef”. Znakiem rozpoznawczym Jamiego stały się proste, smakowite dania przygotowywane bez specjalnego wysiłku. Pędził przez miasto na skuterze, robiąc po drodze zakupy, a na degustację zapraszał kumpli albo narzeczoną. To przykład kucharza z pasją, który nieustannie chce się rozwijać. Nawet w święta lubi przełamywać tradycję. Na swojej stronie internetowej proponuje wariacje na temat bożonarodzeniowego menu, m.in. baraninę z sosem tajskim i bakłażany z miętową bruschettą.
Pascal Brodnicki urodził się w Lille, jego matka jest Polką, ojciec – Francuzem. Naukę w szkole gastronomicznej rozpoczął jako 13-latek. Wkrótce potem rodzice postanowili się przenieść do podwarszawskiego Komorowa. Pracował we Francji i Polsce. Producenci telewizyjni odkryli go w jednej z warszawskich szkół gotowania. Pascal postanowił podjąć wyzwanie. Jego show był pierwszym nowocześnie kręconym programem kulinarnym w Polsce. Obcy akcent i trudności z językiem polskim dodawały egzotyki. Pascal podobnie jak Jamie Oliver – w luźny, bezpośredni sposób opowiada o przyrządzanych potrawach, a na ich próbowanie zaprasza znajomych. Przyznaje, że koniec roku (listopad i grudzień) to dla niego najbardziej pracowity czas, dlatego się cieszy, gdy wreszcie może zasiąść do świątecznego stołu wspólnie z rodziną.
Najmłodszy w tym gronie jest 30-letni Karol Okrasa, dyplomowany kucharz, absolwent technikum gastronomicznego oraz SGGW. Jest perfekcjonistą. W jego kuchni nie ma miejsca na przypadek ani improwizację. Ananasa do sałatki z kalmarów każe nam kroić na kawałki „mniej więcej trzy milimetry – nie grubsze i nie cieńsze”. Przepisy Okrasy są wyszukane, składniki wymagają „blanszowania”, „glazurowania”. Nie ma wątpliwości, że ich autor zna się na rzeczy. W przedświąteczną sobotę zaprasza na specjalny program „Staropolska wigilia”. Pokaże m.in., jak przyrządzić zupę migdałową i kapustę z krokietami orzechowymi.