Moralne wybory inteligenta

Ciągle szuka nowych wyzwań. Taką ma naturę. Dlatego, chociaż w aktorstwie osiągnął mistrzostwo, przestało mu ono wystarczać i zajął się reżyserią. Z kapitalnym skutkiem

Publikacja: 16.07.2009 18:11

Moralne wybory inteligenta

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Kiedyś Jerzy Stuhr usłyszał od Andrzeja Wajdy: „Chcę rozmawiać z ludźmi na moich warunkach”. Zapamiętał sobie to zdanie. „Człowiek przez całe życie chce drugiemu coś powiedzieć – rozbawić go, czymś się podzielić. Jeśli nie masz tej chęci, nie zostaniesz aktorem” – mówił w jednym z wywiadów.

„Ale zaczęła mnie męczyć w aktorstwie częściowa odpowiedzialność za dzieło. Starzejesz się, masz coraz większe doświadczenie, chcesz coś dać ludziom z siebie, no ale gdzie ta odpowiedzialność. I tak sobie pomyślałem: jak ja mam taką okazję, to, ja z niej nie mogę zrezygnować”.

Była nią ekranizacja powieści Jerzego Pilcha „Spis cudzołożnic” (1994) – debiut Jerzego Stuhra za kamerą. W opowieści o Gustawie, doktorze polonistyki, który oprowadza po Krakowie gościa ze Szwecji profesora Bjorna, Stuhra zafascynował typ bohatera. „Przecież to ten sam facet, przybierający różnorodne pozy, często tragiczne, którego niosę przez moje teatralno- filmowe życie. Jest mi on szalenie bliski przez swą śmieszność i tragizm” – mówił.

Szwed pragnie spędzić wieczór w towarzystwie pań. Gustaw szuka więc dla Bjorna damy do towarzystwa, ale korzysta przy tym ze starego notesu, pełnego telefonów i adresów kobiet, z którymi sam był związany w przeszłości. Stopniowo ich wieczorna wyprawa zamienia się dla Gustawa w rozrachunek z przeszłością. Przypominając sobie dawne marzenia i namiętności, mierzy się z przemijaniem.

Melancholijny, a zarazem groteskowy debiut Stuhra był zapowiedzią narodzin autorskiego stylu, za którego pomocą reżyser będzie odtąd opisywał m.in. kondycję polskiego inteligenta, a także współczesną moralność. Jego filmy nie wpisują się w żadne mody, są bardzo osobiste. Stuhr je nie tylko reżyseruje. Często gra w nich również główne role. „Człowiek dochodzi do konstatacji, że warto robić tylko uczciwe filmy, w których na szalę rzuca się siebie samego” – mówił kilka lat temu w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.

Tak było właśnie w „Tygodniu z życia mężczyzny”” (1999), moralitecie, w którym Stuhr przekonuje, że ludzie nie są doskonali. Choć pragną dobra, często ulegają rozmaitym pokusom. Muszą się nauczyć żyć ze świadomością wyrządzonego innym zła. W takiej sytuacji znajduje się prokurator Adam Borowski. Na sali jest pryncypialny, zgodnie z literą kodeksu karnego.

Ale prywatnie zdarza mu się popełnić – zwykle pod presją chwili – mniejsze i większe podłości. Niestety, konsekwencji tych czynów Adam nie będzie mógł już naprawić. W ten sposób tytułowy tydzień z życia prokuratora okazuje się codziennym etycznym egzaminem.

„Jak doskonałym tworem jest człowiek! Jak wielkim przez rozum! Jak niewyczerpanym w swych zdolnościach! Jak szlachetnym postawą i w poruszeniach!”. Słowa z „Hamleta” śpiewane przez chór, do którego należy Adam, stanowią ironiczne podsumowanie zmagań bohatera z własnym sumieniem. Zarazem – jak zwykle u Stuhra – są przejmującym wyrazem wiary w człowieczeństwo.

W następnym filmie „Duże zwierzę” (2000) Stuhr odszedł od realistycznego oglądu świata na rzecz poetyckiej przypowieści o potrzebie tolerancji. Jednak to nie dlatego czwarta fabuła Stuhra (w 1997 roku nakręcił jeszcze „Historie miłosne”) jest w jego filmografii wyjątkowa.

Scenariusz „Dużego zwierzęcia” napisał jeszcze w 1973 roku Krzysztof Kieślowski. To miał być jego debiut filmowy, ale tekst nie spodobał się partyjnym decydentom i powędrował do szuflady. Dopiero po latach trafił w ręce Jerzego Stuhra, który nie tylko zdecydował się na reżyserię, ale również opracował na nowo scenariusz Kieślowskiego. „W sensie symbolicznym znów byłem współpracownikiem Krzysztofa, mojego przyjaciela. Dane mi było nadać kształt czemuś, co było jego ideą, jego dążeniem” – przyznawał.

W małym miasteczku skromny urzędnik pan Sawicki zaczyna pewnego dnia spacerować ulicami w towarzystwie wielbłąda. Początkowo zdezorientowani mieszkańcy nie wiedzą, co o tym myśleć, ale stopniowo stają się coraz bardziej agresywni wobec Sawickiego, jego żony i ich dwugarbnego podopiecznego. Mnożą się donosy do urzędów. Ktoś rozpuszcza plotkę, że wielbłąd roznosi niebezpieczną afrykańską chorobę...

„Zawsze w życiu dojrzewałem do tematu tolerancja/nietolerancja.” – mówił Stuhr dziennikarzom. „Wiedziałem, że to jest temat, który na mnie czeka i jest moim kompleksem. Ten film to moja szansa pokazania młodzieży, że warto się różnić od innych... Mam szanse pokazać im: ludzie, jaka to radość, jaka to wolność, kiedy nagle zafascynujesz się czymś innym, jak rośniesz w siłę, jaką zdobywasz odwagę!”.

Współczesna Polska i chaos wartości – te tematy poruszył Stuhr w „Pogodzie na jutro” (2003), tragikomedii, w której rozprawił się z własną generacją, ale również spojrzał krytycznie na ludzi dopiero wchodzących w dorosłe życie.

Oczywiście, bohaterem filmu – jak zwykle u Stuhra – jest inteligent. Nauczyciel Józef Kozioł, kiedyś, jeszcze w stanie wojennym, porzucił żonę z małymi dziećmi i ukrył się w klasztorze. Tam odnalazł szczęście i spokój. Jednak po latach rodzina go odnajduje, co zmusza Józefa do odnalezienia się w nowej rzeczywistości.

„To opowieść o polskim Kandydzie, ale w odróżnieniu od Wolterowskiego ten nie jest tak czysty i niewinny” – mówił Jerzy Stuhr podczas premiery. „Chcę pokazać, jak ogromna przepaść powstała między moim pokoleniem i pokoleniem naszych dzieci. Ten film jest sarkastycznym oskarżeniem mojego pokolenia, które tak wiele zdobyło, ale też wiele zaniedbało i to w planie najbliższym – w rodzinie. Ten film ma być obrazem naszych rozterek, problemów, wyborów, etycznych dylematów w ostatnich 20 latach”.

[ramka][b]Jerzy Stuhr mówi[/b]

– aktorstwie: „Stworzyć z fikcji taką rzeczywistość, aby widz w to uwierzył. Z nierzeczywistego zrobić rzeczywiste. Zawsze się tak przepoczwarzałem, na tym polega istota aktorstwa”.

– manipulowaniu i polityce:„Wiem, jak manipulować tłumem. Póki robię to w imię sztuki, nikomu nie wyrządzam krzywdy. Gdybym zaczął żonglować ideami politycznymi, byłoby to niebezpieczne”.

– życiowym credo:„Zawsze mi siły dodawało dążenie do wolności, tak było w systemie totalitarnym i tak jest przez całe moje życie. Bóg dał mi szansę spotkania takich ludzi jak Konrad Swinarski, Andrzej Wajda i Krzysztof Kieślowski i robienia tego, co lubię, reżyserowania filmów”.

– sztuce:„Skromność ma się w sobie lub nie, talent to dar rzadki, a sztuka uczy eliminacji. Gdy podąża się w gąszcz problemów, sztuką jest umiejętność rezygnowania ze zbędnych treści, efektów”.

– powinnościach artysty:„Obowiązkiem artysty jest uparte opowiadanie o sobie i o tym, skąd wyrósł. Problem polega tylko na tym, żeby znaleźć dla tej opowieści uniwersalny język. My, Polacy, mamy w tej dziedzinie znakomite tradycje. Kieślowski robił filmy o osiedlu Stawki, Kantor egoistycznie przygotowywał kolejne przedstawienia o Wielopolu. Obaj jednak znaleźli taki język, że rozumiano ich w Jerozolimie i Montevideo”.

– współczesnej moralności:„Obserwuję stępienie zasad. Nie ich brak, zapaść czy masakrę. Właśnie stępienie. Ten stan mnie intryguje. W »Dużym zwierzęciu« pokazywałem, jak rodzi się nietolerancja. Dzisiaj próbuję zrozumieć, gdzie zaczyna się proces, który doprowadza do moralnej degrengolady. Nie chcę portretować ludzi upadłych. Przyglądam się małym potknięciom”.

– młodym pokoleniu: „Bardzo lubię młodych. Ale widzę ich strach. Gorszy od naszego. Bo my baliśmy się kiedyś milicji, szantażu, oni mają lęk przed przyszłością. Są skryci, nieufni, z większym trudem ujawniają uczucia. I, co bardzo przykre, pozbawieni parasola tradycji, bo się od niej odcinają. Ja miałem swoich mistrzów. A moi studenci nikogo nie cenią i nikogo nie naśladują”. („Rzeczpospolita”)

[b]O Jerzym Stuhrze mówią[/b]

Krzysztof Kieślowski:

„Zwykle opowiada się dowcipy na jego temat albo anegdoty z nim związane, ale warto o Stuhrze powiedzieć parę słów poważnie. Wydaje mi się dość wyjątkowym w Polsce przypadkiem aktora, który sprawdza się we wszystkich gałęziach sztuki, które uprawia, to znaczy sprawdza się i w filmie, i w telewizji, i w teatrze. Z czego to wynika? Myślę, że decydują o tym dwa elementy, o których warto powiedzieć. Pierwszy stanowi technika, wspaniała technika, opanowana do perfekcji we wszystkich właściwie szczegółach. Druga rzecz, nie mniej istotna, przydatna zwłaszcza dla kina, to jego znajomość rzeczywistości. A ponad tymi dwiema umiejętnościami góruje inteligencja”. („Twarze teatru”)

Janusz Morgenstern:

„Był ulubionym aktorem Krzysztofa Kieślowskiego”. („Rzeczpospolita”)

Jerzy Trela:

„Wbrew potocznym wyobrażeniom Jerzy Stuhr jest człowiekiem poważnym. Aktorem rzetelnie podchodzącym do swego zawodu, łączącym w sobie rzemiosło i osobowość. Świetnie z nim się pracuje”. („Rzeczpospolita”)

Beata Tyszkiewicz:

„Jest jednym z najzdolniejszych aktorów, który z ciepłą ironią obnażył przyczyny naszych niepowodzeń, dając syntezę przeciętnego Polaka. On nie odtwarza postaci, tylko je tworzy”. („Rzeczpospolita”)

Feliks Falk:

„Jurek, obok Andrzeja Seweryna, jest dla mnie jednym ze wzorów rzetelnego traktowania zawodu”. („Rzeczpospolita”)

Krzysztof Jasiński:

„Jest to człowiek, który nie potrafi kłamać, o czym świadczy już sam jego wygląd. Po znakomitych rolach na scenie Starego Teatru – u Swinarskiego, Jarockiego, Wajdy – i w filmach Kieślowskiego, Falka, Szulkina, Kotkowskiego, Machulskiego, Piwowskiego nadszedł w życiu Jerzego Stuhra okres, w którym nie tylko wie, jak zagrać, ale umie to zasugerować innym”. („Rzeczpospolita”)

Maciej Stuhr:

„Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie byłem fanem aktorstwa ojca. Większość jego ról widziałem kilkadziesiąt razy. Znam arsenał jego możliwości, a mimo to do dzisiaj potrafi mnie zaskoczyć. Ojciec teraz mało gra. Jeżeli już, to w swoich filmach, w których wypracował pewien typ bohatera. Ale kiedy przypomnę sobie dawne role, przede wszystkim w „Zbrodni i karze”, w „Kontrabasiście”, to jestem ciągle pod wrażeniem”. („Polityka”)[/ramka]

[i]Czy pan to tak naprawdę, czy udaje

17.05 | tvp kultura | niedziela

Tydzień z życia mężczyzny

17.55 | tvp kultura | niedziela

Pogoda na jutro

20.00 | tvp kultura | niedziela

Spis cudzołożnic

20.00 | tvp kultura | sobota[/i]

Duże zwierzę

17.35 | tvp kultura | sobota

Kiedyś Jerzy Stuhr usłyszał od Andrzeja Wajdy: „Chcę rozmawiać z ludźmi na moich warunkach”. Zapamiętał sobie to zdanie. „Człowiek przez całe życie chce drugiemu coś powiedzieć – rozbawić go, czymś się podzielić. Jeśli nie masz tej chęci, nie zostaniesz aktorem” – mówił w jednym z wywiadów.

„Ale zaczęła mnie męczyć w aktorstwie częściowa odpowiedzialność za dzieło. Starzejesz się, masz coraz większe doświadczenie, chcesz coś dać ludziom z siebie, no ale gdzie ta odpowiedzialność. I tak sobie pomyślałem: jak ja mam taką okazję, to, ja z niej nie mogę zrezygnować”.

Pozostało 94% artykułu
Telewizja
Międzynarodowe jury oceni polskie seriale w pierwszym takim konkursie!
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Telewizja
Arya Stark może powrócić? Tajemniczy wpis George'a R.R. Martina
Telewizja
„Pełna powaga”. Wieloznaczny Teatr Telewizji o ukrywaniu tożsamości
Telewizja
Emmy 2024: „Szogun” bierze wszystko. Pobił rekord
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Telewizja
"Gra z cieniem" w TVP: Serial o feminizmie w dobie stalinizmu