Bohater dokumentu mieszka w schronisku dla bezdomnych na warszawskiej Pradze. – Nie chcę się identyfikować z człowiekiem bezdomnym – mówi. I tłumaczy, że to z powodu kojarzenia takich jak on z ludźmi brudnymi i gorszymi. Nie narzeka na sytuację, w jakiej się znalazł. Codziennie o świcie wychodzi na swoje trasy, na których – jak żartuje – zdobywa tężyznę fizyczną. Zbiera i sprzedaje puszki. Twierdzi, że nie czuje się samotny, bo ciągle ma co robić i doba jest dla niego za krótka, by zdążyć ze wszystkim. Chodzi na wykłady historyczne do Muzeum Niepodległości, na wystawy, do czytelni.
O rodzinie nie chce mówić, bo jego kontakt z nią urwał się po śmierci matki. Wtedy został sam, bez domu. Opowiada o sobie niewiele – uczęszczał do różnych szkół, służył w wojskach lotniczych, miał kilka zajęć. – Moją najważniejszą organizacja było harcerstwo – uważa.
Drużynowy uczył go, że należy codziennie zrobić jeden dobry uczynek. Zapamiętał te słowa. Teraz stał się „świętym Mikołajem” i to takim, który rozdaje prezenty nie tylko na Gwiazdkę, ale przez cały rok. Jego hasło „Duża paka dla małego dzieciaka” nie pozostaje bez odzewu. W akcję podarunkową włączają się coraz nowi darczyńcy, także z zagranicy. Film pokazuje m.in. wizytę bohatera w niepublicznej szkole podstawowej. Jej uczniowie zebrali dla swoich niezamożnych rówieśników pokaźne pudła z żywnością, zabawkami. –Jestem takim Mikołajem warszawskim, którzy przez cały rok robi dzieciom prezenty – wita się z uczniami, promiennie się uśmiechając.
Widzą w nim prawdziwego świętego Mikołaja, bo fizycznie też jest do niego podobny – ma długą siwą brodę i włosy, na których nosi czerwoną opaskę. Nie ma wprawdzie mikołajowej szaty, ale bluza jest czerwona. Dzieciaki garną się do niego, dostaje od nich laurki. Odwzajemnia się ciepłymi słowami. Jego życie potwierdza, że ten, kto daje – otrzymuje podwójnie.
[i]Gwiazdka w środku lata | 14.00 | tvp 1 | czwartek[/i]