Alan Ayckbourn w sztuce „Pozory mylą” dokonał błyskotliwej diagnozy współczesnego społeczeństwa angielskiego. Ale w spektaklu Janusza Majewskiego bez trudu dostrzeżemy nawiązania do naszej rodzimej rzeczywistości.
Bohaterami jest para młodych Julie Ann Jobson i Justin Lazenby. Ona, grana przez Agnieszkę Grochowską, to eteryczna dziewczyna marząca o miłości rodem z filmowych romansów. Nie dostrzegająca różnicy między rzeczywistością i fikcją. On, w interpretacji Antoniego Pawlickiego, jest chłopakiem żyjącym w świecie komputerów. Obdarzony instynktem opiekuńczym przyciąga do siebie dziewczyny o skomplikowanej psychice, niepogodzone ze światem. Daje im poczucie bezpieczeństwa, sam jednak marzy o namiętnej miłości.
Do „plastikowego” życia tej pary wdzierają się nieoczekiwanie przybysze z całkiem innego świata. Na balkonie Justin spotyka tancerkę erotyczną (Sonia Bohosiewicz), która po sznurze uciekła od mieszkającego kilka pięter wyżej sfrustrowanego gangstera (Robert Więckiewicz). Ich nieoczekiwana wizyta wywraca świat młodej pary do góry nogami.
Siłą tego spektaklu jest nie tylko błyskotliwy scenariusz, ale też świetna reżyseria i doborowa obsada. Wśród wykonawców uwagę zwraca m.in. Grażyna Szapołowska w roli kobiety upadłej, której życie mocno zakrapiane jest alkoholem. Aktorka, grająca matkę głównego bohatera, z klasą i wdziękiem łączy wizerunek femme fatale i… słodkiej idiotki.
Błyskotliwie poradziła sobie z rolą matki głównej bohaterki Anna Romantowska. W duecie z Krzysztofem Kiersznowskim przypominają małżeństwo państwa Smith z absurdalnej komedii Ionesco „Łysa śpiewaczka”. Kiersznowskiego mamy okazję oglądać w niecodziennej dla niego roli. Aktor, który przyzwyczaił nas do postaci z półświatka, tym razem gra szanowanego i zamożnego właściciela sieci sklepów ogrodniczych. W dodatku – z dość niekonwencjonalnym poczuciem humoru. Prawdziwą torpedą seksu jest w tej opowieści Paige Soni Bohosiewicz. Jako kobieta pełna namiętności dosłownie rozkłada na łopatki „małą szarą myszkę” Julie Ann. Nie ma co się dziwić, że z taką kobietą, i jej zmysłowym „rurytańskim tańcem klasycznym” dobrze ułożony Justin gotów jest iść na zatracenie...