W świecie, w którym przestało być problemem błyskawiczne przemieszczanie się z jednego zakątku globu do drugiego oddalonego o dziesiątki tysięcy kilometrów, groźba wybuchu pandemii nie jest wydumanym zagrożeniem. Pandemia uważana jest dziś za większe zagrożenie dla ludzkości niż atak terrorystyczny. Fachowcy twierdzą, że tylko broń jądrowa dorównuje wirusom siłą masowego rażenia. – W ostatniej dekadzie pojawiło się ich więcej niż przez ostatnie 80 – 90 lat – ocenia doktor Epstein. Od pewnego czasu bada on w Bangladeszu wirus Nipah. Naukowcy porównują go ze słynnym wirusem Ebola wywołującym gorączkę krwotoczną. Nipah także objawia się wysoką gorączką powodującą po 48 godzinach obrzęk mózgu, a w konsekwencji – śpiączkę. Po tygodniu umiera siedmiu z dziesięciu zakażonych.
Po raz pierwszy wirus objawił śmiercionośną moc w 1998 roku w Malezji. Wówczas chorowały na niego świnie, a epidemię zahamowało wybicie wszystkich zakażonych sztuk. Teraz już wiadomo, że im większe skupisko trzody chlewnej, tym większe niebezpieczeństwo mutacji wirusa groźnej dla ludzi. W Bangladeszu po raz pierwszy wirus przeniósł się z człowieka na człowieka. Stąd już otwarta droga do epidemii, później – pandemii.
Dlatego tak istotne są badania prowadzone przez doktora Epsteina. Wiadomo, że pasożytnicze drapieżniki, jak naukowcy nazywają wirusy, nie są zdolne do samodzielnego rozmnażania, najpierw muszą zakazić człowieka lub inny organizm. Nosicielami okazują się np. owocożerne nietoperze, choć w ich organizmach wirus się nie rozwija. Piją sok z naczyń zawieszonych przez ludzi na daktylowcach.
Brytyjscy filmowcy przypominają także historie wielu groźnych wirusów, poczynając od tego, który w 1918 roku wywołał grypę hiszpankę. Zmarło wówczas kilkadziesiąt milionów ludzi. Wspominają o wirusie SARS objawiającym się znaczną niewydolnością oddechową. Pojawił się w Chinach w 2002 roku. Zmarło 10 procent spośród 8 tysięcy zakażonych. Wirus był przenoszony drogą kropelkową, a to najgorszy dla człowieka sposób zarażania, bo nawet uścisk dłoni czy kichnięcie mogą wywołać chorobę.
Bangladesz pozostaje pod specjalnym nadzorem naukowców. Najgęściej zaludniony kraj świata, w którym żyją obok siebie ludzie i dzikie zwierzęta, wciąż jest idealną wylęgarnią wirusów.