Reklama
Rozwiń
Reklama

Wielka rola musi być demoniczna

Dwójka pokaże nakręcony w 1994 roku dokument o zmarłym niedawno Marku Walczewskim. To piękny portret artysty pokazujący jego karierę i przyprawiony smakowitymi anegdotami

Publikacja: 16.07.2009 16:59

Wielka rola musi być demoniczna

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Na zawsze pozostaną mi w pamięci dwa wcielenia filmowe Walczewskiego: Eligiusza Niewiadomskiego, zabójcy prezydenta Narutowicza ze „Śmierci prezydenta” Jerzego Kawalerowicza i szalonego podpalacza Bum Buma z „Ziemi obiecanej” Andrzeja Wajdy. To była kwintesencja jego aktorstwa: totalnego, pełnego ekspresji. Można było odnieść wrażenie, że spala się w graniu.

Po tych kreacjach, a także wcześniejszych rolach w spektaklu „Kariera Artura Ui” Jerzego Gruzy i serialu „S. O. S” Janusza Morgensterna, do Walczewskiego przylgnęła etykietka aktora demonicznego. – Wielka rola musi być demoniczna – podkreśla w filmie Agaty Olenderek i Andrzeja Wasilewskiego reżyser i malarz Józef Szajna.

Ten demonizm nie pojawił się u Marka Walczewskiego od razu. Gdy zaczynał karierę w Krakowie, m.in. w spektaklach Konrada Swinarskiego, musiał się ograniczać trzymany w ryzach przez reżysera. – To było najważniejsze spotkanie w mojej karierze – podkreślał aktor. – Gdyby nie Konrad Swinarski, popadłbym w aktorstwo egoistyczne, obliczone jedynie na wywołanie efektu.

Jednak, jak podkreślają znajomi i przyjaciele aktora, między nim a Swinarskim dochodziło do tarć. Inaczej rozumieli to, jak aktor powinien wyzwalać energię na scenie. W końcu Kraków okazał się dla Walczewskiego za ciasny, więc przeniósł się do Warszawy. – Zaczął przykładać większą wagę do ekspresji.

To była jego nowa droga poszukiwań – wspomina Jerzy Bińczycki. Owszem, Walczewski sięgał po nadekspresyjne gesty, ale pamiętając nauki Swinarskiego, zawsze czynił to świadomie. Nie chciał popaść w banalność. – Lubił zmianę. Gnała go artystyczna gorączka, ciekawość nowego pomysłu na siebie – wspominają przyjaciele. To dlatego nie ograniczał się jedynie do ról teatralnych, chętnie grał także w filmie, również w repertuarze komediowym.

Reklama
Reklama

Zresztą pierwsze kroki w zawodzie stawiał w krakowskim kabarecie Jama Michalikowa. Z tego okresu pochodzi również pyszna anegdota opowiedziana w filmie przez Jerzego Bińczyckiego: – Ktoś doradził Markowi masaż pokrzywami na porost włosów. Pojechaliśmy za miasto. Marek zerwał garść pokrzyw i zaczął się nimi smagać po głowie. Efekt był taki, że po 15 minutach głowa świeciła mu się jak czerwona lampa sygnalizacyjna.

[i]Walczewski. Najważniejsze jest marzenie…

1.05 | tvp 2 | poniedziałek[/i]

Na zawsze pozostaną mi w pamięci dwa wcielenia filmowe Walczewskiego: Eligiusza Niewiadomskiego, zabójcy prezydenta Narutowicza ze „Śmierci prezydenta” Jerzego Kawalerowicza i szalonego podpalacza Bum Buma z „Ziemi obiecanej” Andrzeja Wajdy. To była kwintesencja jego aktorstwa: totalnego, pełnego ekspresji. Można było odnieść wrażenie, że spala się w graniu.

Po tych kreacjach, a także wcześniejszych rolach w spektaklu „Kariera Artura Ui” Jerzego Gruzy i serialu „S. O. S” Janusza Morgensterna, do Walczewskiego przylgnęła etykietka aktora demonicznego. – Wielka rola musi być demoniczna – podkreśla w filmie Agaty Olenderek i Andrzeja Wasilewskiego reżyser i malarz Józef Szajna.

Reklama
Telewizja
Gwiazda „Hotelu Zacisze” nie żyje. Prunella Scales miała 93 lata
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Telewizja
Nagrody Emmy 2025: Historyczny sukces 15-latka z „Dojrzewania”. „Studio” i „The Pitt” najlepszymi serialami
Telewizja
Legendy i nieco sprośności w nowym sezonie Teatru TV: Fredro spotyka Mickiewicza
Telewizja
Finał „Simpsonów” zaskoczył widzów. Nie żyje jedna z głównych bohaterek
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Telewizja
„The Last of Us” bije rekord w Ameryce, a zagrożenie rośnie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama