W ostatnich 20 latach wyreżyserował zaledwie trzy filmy: „Feminę” (1990), „Mięso” (1993) i „Ubu króla” (2003). W każdym z nich obnażał zachowania ludzi, które prowadzą do zniewolenia. Pokazywał, że nie nauczyliśmy się korzystać z wolności, którą przyniósł 1989 rok. Jego gorzkie, groteskowe opowieści nie spotkały się jednak ze zrozumieniem, na które mógł liczyć wcześniej, realizując w latach 1979 – 1985 tetralogię kosmiczną.
To właśnie dzięki filmom z tego okresu, jak „Golem”, „Wojna światów. Następne stulecie”, „O-bi, O-ba. Koniec cywilizacji” i „Ga, ga. Chwała bohaterom”, Szulkin został powszechnie uznany za reżysera obrazów science fiction, który oswoił niezbyt popularny w Polsce gatunek. Kino futurystyczne stało się jednak dla niego tylko pretekstem do uchwycenia klimatu współczesnych mu czasów.
Jego filmy skomponowane były jako przypowieści o władzy bezwzględnie manipulującej podwładnymi, ale także społeczeństwie stanowiącym zagrożenie dla jednostki. Z jednej strony Szulkin szukał przyczyn zła, z drugiej badał zdolność człowieka do przeciwstawienia się tyranii i konformizmowi. Choć przedstawiał na ekranie apokaliptyczną wizję przyszłości, widzowie odczytywali jego filmy jak aktualne diagnozy społeczne.
Szkoda, że z tetralogii kosmicznej TVP Kultura przypomni jedynie „Golema” ze znakomitą rolą Marka Walczewskiego. Poza tym pokaże przewrotną „Feminę” o kobiecie, która dzięki erotycznym przygodom uwalnia się od koszmarnych wspomnień z dzieciństwa, a także krótkometrażowe „Mięso” – pełen ironii obraz współczesnej historii Polski.
Niedziela z... Piotrem Szulkinem