Z czym nam się kojarzą Chiny? Z tandetą, podróbkami, zupkami, medycyną niekonwencjonalną, Wielkim Murem i superprodukcjami kinowymi. Tym bardziej zorientowanym w świecie – z niedokończonym fragmentem autostrady A2 i rosnącą w nieosiągalnym dla innych tempie potęgą gospodarczą. Innym z wielowiekową cywilizacją, która dała światu myśli Konfucjusza, proch i jedwab. I choć wielu z nas ma jakieś skojarzenia z Państwem Środka, to mało kto miał okazję przyjrzeć się bliżej współczesnym Chinom, o zrozumieniu ich fenomenu nie wspominając.
Dokument „Cuda stworzone przez człowieka" będzie znakomitą okazją, by przekonać się o niezwykłej przemysłowo- technologicznej potędze Chin, które ogromnym nakładem sił i środków ratują swoje północne regiony. Najpoważniejszy problem tych terenów to gwałtowne wysuszanie. Jest wiele przyczyn błyskawicznego kurczenia się rezerw wody na północy kraju. Mała liczba rzek i bardzo niskie opady to tylko jeden, naturalny powód problemów północnych Chin. Swoje dołożyli też ludzie – intensywne, wyniszczające środowisko rolnictwo i urbanistyka, wykorzystywanie dóbr naturalnych bez oglądania się na konsekwencje eksploatacji nieomal doprowadziły do katastrofy ekologicznej. A raczej – na pewno by doprowadziły, bo jak wyliczyli specjaliści, jeśli taki trend utrzymałby się nadal bez powzięcia zdecydowanych kroków, około 2030 roku północ zostałaby całkowicie pozbawiona wody.
Sytuacja wyglądała tak źle, że rząd chiński postanowił działać na niespotykaną skalę. Aby uchronić Kraj Środka przed ziszczeniem się tej katastroficznej wizji, postanowiono rzucić wyzwanie naturze i wykorzystać fakt, że południowe rejony kraju nie narzekają na niedobory wody. Jest tu trzecia co do długości (po Amazonce i Nilu) rzeka na świecie Jangcy oraz Huang He (Żółta Rzeka) i olbrzymia, wpadająca do Morza Południowochińskiego Rzeka Perłowa. Postanowiono więc wykorzystać potencjał południa, by uratować północ. Opracowano plan budowy tysięcy kilometrów podziemnych tuneli, kanałów i akweduktów (trzy nitki – wschodnia, centralna i zachodnia), którymi z południa na północ ma popłynąć prawie 50 mld ton wody dziennie! Cały projekt ma zostać ukończony do 2014 roku. Dla inżynierów jest to nie tylko walka z czasem, ale także z licznymi naturalnymi przeszkodami, które pojawiają się na każdym kroku i grożą zwiększeniem kosztów całego przedsięwzięcia: zanieczyszczone nawozami ogromne obszary, szerokie na parę kilometrów rzeki (np. Jangcy i Huang He) czy tereny górzyste.
Okazuje się jednak, że dzięki pomysłowości, oryginalnym rozwiązaniom technologicznym oraz znajomości podstawowych praw fizyki wszystkie te problemy da się przezwyciężyć. Udaje się może także dzięki temu, że Chińczycy mają doświadczenie w zakrojonych na tak wielką skalę hydrobudowach. Już na początku VII wieku cesarz Sui Yangdi, władca z dynastii Sui rozpoczął budowę kanału łączącego Pekin z Hangzhou. Ukończone w XIII wieku przedsięwzięcie to mierzący 1700 kilometrów Wielki Kanał, dowód ówczesnej potęgi technologicznej i unikat w skali światowej. Ale skojarzenia współczesnych Chin z tymi z VII czy XIII wieku nie dotyczą tylko rozmachu ówczesnych i dzisiejszych projektantów oraz budowniczych. Podobieństwo znaleźć można także w relacji rządzący – poddani. Tak jak żaden z cesarzy nie zastanawiał się, co stanie się z ludźmi mieszkającymi na trasie budowy, tak i dziś rząd chiński nie ma żadnych skrupułów, by przesiedlać tysiące ludzi w imię realizacji swoich celów. Protesty – nieliczne i rzadko docierające do uszu reszty świata – na nic się nie zdają.