Zrozpaczona żona zgłasza zaginięcie Henryka. Kiedy ten wraca, okazuje się, że stracił pamięć...
W inscenizacji przygotowanej przez Marka Fiedora cała akcja dramatu rozgrywa się w gigantycznej, nowoczesnej kuchni.To tutaj żona Ewa, grana świetnie przez Zinę Kerste, tęskni za Henrykiem i boi się własnej nadchodzącej starości. Przy kuchennym stole córka przywraca Henrykowi pamięć o politycznych wydarzeniach, posługując się cytatami z „Gazety Wyborczej”.
To tutaj wreszcie Henryk – który wcale nie ma ochoty wracać do dzisiejszej rzeczywistości – w odruchu sprzeciwu… wymiotuje do zlewu, wygłaszając jednocześnie pełną wielkich frazesów i banałów tyradę.
Tak wygląda zarys dramatu Tadeusza Różewicza „Wyszedł z domu” w interpretacji i reżyserii Marka Fiedora, a w wykonaniu Teatru Polskiego z Poznania. W Warszawie widzowie będą mieli okazję zobaczyć to przedstawienie w środę na deskach Teatru Narodowego. Marek Fiedor pokaże nam realia wolnej Polski, tworząc przy okazji wyjątkowo ostrą polityczną wypowiedź dotyczącą rzeczywistości, w której rozliczenia z przeszłością mieszają się z polityczną amnezją niektórych osobistości publicznych. Podobnie jak Henryk woleli z wygody zapomnieć o niewygodnych faktach. Na szczęście w poznańskim spektaklu nie dostajemy jednoznacznej diagnozy postępowania bohatera. Dlatego ta „tak zwana komedia” jest jednym z ciekawszych rozrachunków artystów z polityką ubiegłego sezonu.
Dramat Tadeusza Różewicza, reż. Marek Fiedor, wyk. Zina Kerste, Piotr Kaźmierczak, Filip Bobek