Reklama
Rozwiń
Reklama

Stare, frywolne kuplety

“Loteria na mężów” w Krakowie. Sensacyjnego odkrycia nie dokonano, ale prapremiera niewystawianej dotąd operetki ożywiła nudne dotąd obchody Roku Karola Szymanowskiego

Publikacja: 06.11.2007 02:45

Stare, frywolne kuplety

Foto: Rzeczpospolita

W natłoku okolicznościowych koncertów oraz artykułów zapewniających o oryginalności muzyki naszego narodowego kompozytora Kraków miał odwagę obniżyć piedestał, na którym w 70 lat po śmierci umieszczono „drugiego po Chopinie” twórcę.

Wystawiona na scenie po raz pierwszy „Loteria na mężów” pokazuje, że Karol Szymanowski lubił żarty i potrafił komponować melodyjne piosenki. Kto wie, gdyby już w 1909 r. jego operetka trafiła na scenę, może stałby się potem autorem szlagierów, które nucilibyśmy do dziś.

Tak się nie stało, za to w świecie Szymanowski uchodzi za jednego z najoryginalniejszych twórców XX stulecia. Wybryk młodości, czyli „Loteria na mężów”, nie wzmacnia tej opinii. Dowodzi jednak, że był świetnym kompozytorem, skoro z taką łatwością odnalazł się w nieznanym sobie gatunku scenicznym.

Dostrzec to można w samych melodiach, ale i w sposobie traktowania orkiestry. Jego błyskotliwa i finezyjna instrumentacja jest tu zupełnie inna od tej stosowanej w poważnych dziełach, w których w tym okresie Szymanowski lubił nadużywać symfonicznego rozmachu.

„Loteria na mężów” to zresztą nie tyle klasyczna operetka, ile raczej wodewil. Nie zabrakło w niej melodyjnego walca, rozbudowanych scen zbiorowych, częściej jednak rozbrzmiewają proste, zwrotkowe kuplety, których tematem są frywolnie ujęte – jak na początek ubiegłego stulecia – relacje damsko-męskie.

Reklama
Reklama

Prawdopodobnie więc „Loterią na mężów” Szymanowski nie podbiłby Wiednia, o czym marzył, ale z teatrów Lwowa czy Warszawy mógłby liczyć na tantiemy. Stałego dopływu gotówki bardzo zaś potrzebował w owym czasie, nie ukrywał zresztą, że z tą myślą przystąpił do pracy.

Ocena scenicznych walorów „Loterii na mężów” jest trudna, gdyż zachowały się tylko jej numery muzyczne, bez istotnych dla akcji dialogów mówionych. Z tego, co ocalało, można wnioskować, że Julian Krzewiński-Maszyński był sprawnym librecistą i do tego nieskażonym „boskim idiotyzmem” operetki. Miał zaś poczucie humoru, bo jego teksty bawią i dziś.

Realizatorzy krakowskiej prapremiery nie zdecydowali się na rekonstrukcję oryginalnej intrygi „Loterii na mężów”, lecz wymyślili własną. We współczesne perypetie trzech młodych spadkobierczyń ekscentrycznego przodka wpletli muzyczne numery Szymanowskiego według przez siebie ustalonej kolejności. Z nich układa się opowieść o tytułowej loterii zorganizowanej, jak chciał librecista, w Ameryce na początku XX w.

Dwa równolegle prowadzone wątki nie tworzą spójnej całości, przedstawienie rozpada się na luźne scenki. Mimo że Wojciech Graniczewski napisał zgrabne dialogi, słowne utarczki trzech kobiet szybko tracą atrakcyjność. Pozostaje oczekiwanie na kolejne fragmenty muzyczny, które reżyser Józef Opalski stara się różnorako umilić widzom.

Kto dla posłuchania innego Szymanowskiego wybierze się na „Loterię na mężów”, będzie usatysfakcjonowany, zwłaszcza że Piotr Sułkowski dyryguje tą muzyką z wyczuciem.

Dla reszty widzów pozostaje połączenie współczesnej komedii z wodewilem i kabaretem sprzed stu lat. Mieszanka stylistyczna dość karkołomna, tym bardziej że jej specyfiki nie czują niemal wszyscy z licznego grona wykonawców.

Reklama
Reklama

Karol Szymanowski „Loteria na mężów”. Współczesny pomysł i tekst teatralny Wojciech Graniczewski, reż. Józef Opalski, scen. i kostiumy Agata Duda-Gracz. Opera Krakowska, prapremiera światowa 5 listopada

W natłoku okolicznościowych koncertów oraz artykułów zapewniających o oryginalności muzyki naszego narodowego kompozytora Kraków miał odwagę obniżyć piedestał, na którym w 70 lat po śmierci umieszczono „drugiego po Chopinie” twórcę.

Wystawiona na scenie po raz pierwszy „Loteria na mężów” pokazuje, że Karol Szymanowski lubił żarty i potrafił komponować melodyjne piosenki. Kto wie, gdyby już w 1909 r. jego operetka trafiła na scenę, może stałby się potem autorem szlagierów, które nucilibyśmy do dziś.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Reklama
Teatr
W Teatrze TV wygrywa rodzinna historia
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Teatr
Festiwal Arcydzieł w Rzeszowie: „Titanic" i „Dracula" w rolach głównych
Teatr
Brytyjskie media o Twarkowskim: jedno z najbardziej olśniewających przedstawień
Patronat Rzeczpospolitej
Światowa prapremiera spektaklu „Pół żartem”
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Teatr
„Rękopis znaleziony w Saragossie” z Sewerynem i Stenką w Teatrze Polskim
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama