"Dowód" Auburna został obsypany nagrodami: Pulitzera, Josepha Kesselringa, Drama Desk oraz Tony'ego dla najlepszej sztuki roku 2001. Szybko trafił na Broadway, gdzie okazał się najdłużej granym widowiskiem od czasów "Amadeusza" Shaffera. W 2005 r. John Madden dokonał ekranizacji "Dowodu" z Anthonym Hopkinsem i Gwyneth Paltrow w rolach głównych.
Takie rekomendacje mogą kolejnych inscenizatorów motywować lub onieśmielać. Andrzej Seweryn, nasz człowiek w Komedii Francuskiej, podszedł do tekstu bez kompleksów – zagrał rolę Roberta, genialnego chicagowskiego matematyka, który popada w obłęd. Opiekująca się nim córka Catherine (Maria Seweryn) odziedziczyła po nim fenomenalny talent matematyczny, ale czy tylko?
Młody naukowiec Hal (Łukasz Simlat), który pod opieką Roberta obronił doktorat, po śmierci promotora trafia do jego domu. Pracowicie przegląda zeszyty maniakalnie zapisywane przez jego profesora w ostatnich latach życia. Ma nadzieję trafić w nich na zalążek myśli wolnych od obłędu.
Między uwolnioną nagle od ciężaru (i koszmaru) opieki nad nieobliczalnym ojcem Catherine a chłopakiem zawiązuje się nić porozumienia i sympatii. Nie bez oporów, bo z początku dziewczyna podejrzewa Hala o chęć przywłaszczenia sobie dorobku ojca. W końcu lody zostają przełamane i młodzi wylądują w łóżku.
Nazajutrz Catherine powierzy uczniowi Roberta gęsto zapisany zeszyt z olśniewającym matematycznym dowodem. Hal jest w euforii – mimo obłędu jego matematyczny guru przejawiał jednak olbrzymią intelektualną przenikliwość i potencjał naukowy. Kolejny szok przeżyje, gdy dowie się, że dowód jest autorstwa dziewczyny. Nie wierzy.