Ale pewnego dnia, 20 lat temu, zbuntowany Belg zobaczył w telewizji hip-hop i odkrył, że taniec może być pomysłem na życie. I zaczął się uczyć – odbył m.in. staż w Theatre Contemporain de la danse. W 1994 roku założył własny zespół.
Dziś jego Compagnie Melting Spot cieszy się dobrą opinią, a on sam uznawany jest za jednego z pionierów hip-hopu.
Od samego początku pracy na scenie Berki starał się łączyć taniec uliczny z innymi technikami. Zaczął od sztuk cyrkowych, później na jego liście znalazły się kolejne style – sztuki walki, taniec afrykański, jazz, taniec klasyczny, step. W 1995 roku połączył hip-hop z... flamenco („Fantazia”), cztery lata później z capoeirą (spektakl „Invisible Armada”).
Teraz warszawiacy mogą zobaczyć fuzję hip-hopu z jazzem w spektaklu „Eksodus” (oryg. „Exodust”) – pokaz w czwartek i piątek w TR Warszawa. Choreografowi zależało, by pokazać ludzi żyjących na marginesie społeczeństwa, tych, którzy sami w jakiś sposób wybrali swoje wyobcowanie. Czujemy to już na samym początku „Eksodusu”.
Od pierwszej sekundy widać, że nie mamy do czynienia z rozbuchanym efektami show, są tu delikatne, miękkie światła, postaci wyłaniające się z mroku, nieco zagubione, jakoś oderwane od świata. W tle goła ściana, na której wyświetlane są filmy.