Kryzys dotarł do teatrów

Pomimo wzrostu frekwencji wiele teatrów ma mniejszy budżet

Aktualizacja: 09.01.2012 06:45 Publikacja: 09.01.2012 00:29

Opolski „Makbet” w reżyserii Mai Kleczewskiej został zaproszony na Światowy Festiwal Szekspirowski z

Opolski „Makbet” w reżyserii Mai Kleczewskiej został zaproszony na Światowy Festiwal Szekspirowski z okazji igrzysk w Londynie. Teatr im. Kochanowskiego, jedyna polska scena zaproszona na tę imprezę, będzie miał w 2012 r. mniej o 700 tys. zł. Judyta Paradzińska (Lady Makbet) i Grzegorz Minkiewicz (Duncan)

Foto: Teatr im. Kochanowskiego

Najgorzej jest w Warszawie. Miasto, które w fatalnym stylu przegrało rywalizację o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016, co roku zmniejsza dotacje – nawet o kilkanaście procent.

– Umawialiśmy się z władzami, że budżet TR Warszawa będzie się składał z dotacji podstawowej – na utrzymanie siedziby i płace, a także dodatkowej – na nowe produkcje – mówi dyrektor Grzegorz Jarzyna. – Koszty eksploatacji sali są wysokie, ponieważ jest mała, a od lat nie możemy doczekać się nowej siedziby. Na płace przeznaczamy 5,5 mln zł, z czego blisko 2 mln zł oddajemy w postaci podatków. Nie stać nas na granie przebojów – „Aniołów w Ameryce", „Dybuka" i „Giovanniego". Ale największą bolączką jest to, że nie mamy już gwarancji kwoty 1 – 1,5 mln zł na nowe spektakle.

W tej sytuacji uzyskano oszczędności, ograniczając etaty kierownicze, zmieniając zasady zatrudnienia i poszerzając obowiązki kadry – głównie o pozyskiwanie sponsorów.

– Tylko dzięki naszej fundacji oraz wsparciu innych udało nam się zrealizować w 2011 r. spektakl „Jackson Pollesch" Rene Pollescha oraz mojego „Nosferatu", w koprodukcji z Teatrem Narodowym. Ten drugi powstał bez złotówki od miasta – mówi Grzegorz Jarzyna.

W 2012 r. TR Warszawa planuje „Miasto snu" Krystiana Lupy i „Zemstę nietoperza" Kornela Mundruczo.

Zwalnianie aktorów

O 700 tys. zł mniejszy będzie budżet opolskiego Teatru. im. Kochanowskiego. Wyniesie 6 mln zł. Z tego 89 procent pójdzie na płace i honoraria, a tylko 6 – 7 procent na nowe produkcje.

– W 2011 r. graliśmy dużo – w październiku aż 33 spektakle, niestety, w 2012 r. będziemy musieli się ograniczyć do 18 przedstawień miesięcznie; potwierdza się ponura prawda, że teatr oszczędza, gdy nie gra – mówi dyrektor Tomasz Konina. – Zwolniłem też trzech młodych aktorów.

Z afisza zejdzie część dużych produkcji – m.in. „Aktorzy prowincjonalni" Agnieszki Holland. Nie sposób zrezygnować z „Makbeta" Mai Kleczewskiej, zaproszonego na prestiżowy Festiwal Olimpijski w Londynie, organizowany w słynnym The Globe, a także z mającej liczne zagraniczne zaproszenia „Odysei" Krzysztofa Garbaczewskiego. W jesiennych planach opolskiego teatru jest m. in. adaptacja całości „W poszukiwaniu straconego czasu" Prousta – w inscenizacji tego reżysera.

– Nie chcę odwoływać ambitnych premier i pokazywać małoobsadowych sztuk, bo jesteśmy teatrem publicznym, a nie komercyjnym – mówi Tomasz Konina. – Najnowszą premierę „Słownika chazarskiego" Pawła Passiniego zagramy na wszystkich scenach, całym zespołem.

– Od mojego przyjścia do teatru w 2010 r. roczna frekwencja wzrosła z 20 do 50 tysięcy widzów, a w 2011 r. zagraliśmy rekordową liczbę spektakli, najwięcej w listopadzie – 42 – powiedział Zdzisław Jaskuła, dyrektor Teatru Nowego w Łodzi. – Niestety, nasz budżet został zmniejszony o 9 procent, z 5,7 mln zł do 5,2 mln zł. Jesteśmy jedynym z pięciu teatrów miejskich, który będzie miał zmniejszoną dotację. Władze motywują to zbyt dużym zatrudnieniem.

W 2012 r. zwolnienia dotkną ok. 20 osób, w tym sześciu, siedmiu aktorów.

– Muszę oszczędzać młodych, zależy mi bowiem na świeżej krwi, chcę też podtrzymać w nowej formie współpracę z teatralnymi rzemieślnikami w wieku emerytalnym, bo są niezastąpionymi fachowcami, a zamawianie dekoracji na mieście jest droższe i kończy się chaosem – mówi dyrektor Nowego.

W planach na 2012 r. znalazły się inscenizacje o tematyce łódzkiej – „Hotel Savoy" Józefa Rotha w reżyserii Michała Zadary i „Ballady o ślepym Maksie" Jacka Głomba, a także „Samuel Zborowski" w inscenizacji Szymona Kaczmarka.

Dobry kontrakt

Bydgoskiemu Teatrowi Polskiemu im. Konieczki udało się utrzymać dotację miejską na poziomie 2011 r. – 5 mln 350 tys. zł.

– Wyciągnąłem wnioski z działalności ruchu Obywatele Kultury, który doprowadził do podpisania paktu dla kultury z rządem, czego konsekwencją ma być wzrost pieniędzy na sztukę – mówi dyrektor Paweł Łysak. – Jako sygnatariusz paktu dla kultury współtworzyłem Forum Bydgoskiej Kultury i organizowałem Bydgoski Kongres Kultury. Udało nam się przekonać władze, że inwestowanie w instytucje artystyczne ma sens.

Oczywiście teatr dotyka wzrost kosztów, co sprawia, że budżety nowych produkcji są napięte do granic możliwości. Mimo to widzowie zobaczą „Burzę" Mai Kleczewskiej, sztukę Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk o księdzu Popiełuszce i, w koprodukcji z niemieckim teatrem w Wilhelmshaven, „Bydgoską krwawą niedzielę" o wydarzeniach z września 1939 r.

Spać spokojnie może Jacek Głomb, dyrektor Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy. Jego atutem były sukcesy artystyczne i repertuar związany z historią miasta. Dzięki temu w 2009 r. udało mu się doprowadzić do podpisania umowy o współprowadzeniu instytucji przez urząd marszałkowski i miasto.

– Zmniejszenie dotacji oznaczałoby zerwanie kontraktu – mówi Jacek Głomb.

Scena może liczyć na 4 mln zł rocznie. Dzięki temu pokaże m.in. „Innego chłopca" Willy'ego Russela, a także „Trzy zapałki kolejno" Łukasza Czuja i Michała Olszewskiego.

– Nie jesteśmy bogatym teatrem, ale nasza sytuacja jest stabilna – mówi Jacek Głomb.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora j.cieslak@rp.pl

Najgorzej jest w Warszawie. Miasto, które w fatalnym stylu przegrało rywalizację o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016, co roku zmniejsza dotacje – nawet o kilkanaście procent.

– Umawialiśmy się z władzami, że budżet TR Warszawa będzie się składał z dotacji podstawowej – na utrzymanie siedziby i płace, a także dodatkowej – na nowe produkcje – mówi dyrektor Grzegorz Jarzyna. – Koszty eksploatacji sali są wysokie, ponieważ jest mała, a od lat nie możemy doczekać się nowej siedziby. Na płace przeznaczamy 5,5 mln zł, z czego blisko 2 mln zł oddajemy w postaci podatków. Nie stać nas na granie przebojów – „Aniołów w Ameryce", „Dybuka" i „Giovanniego". Ale największą bolączką jest to, że nie mamy już gwarancji kwoty 1 – 1,5 mln zł na nowe spektakle.

Pozostało 84% artykułu
Teatr
Teatr. Magnetyczna Danuta Stenka w miłosnej tragedii kaszubskiej „Wòlô Bòskô”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Gejowska bojówka w roli głównej. Grand Prix Boska Komedia'24 dla „Fobii”
Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać