Plon przynosi również konkurs na nowe sztuki „Komediopisanie". Szefowa Powszechnego deklaruje, że pomimo trudniejszej sytuacji nie zrezygnuje z działalności misyjnej, a należą do niej spektakle dla bezrobotnych, niewidomych i emerytów. Ci pierwsi mogą raz w miesiącu odwiedzić teatr, kupując dwa bilety za 1 zł. Sala jest pełna.
– Kiedy media zaczęły mówić o nadchodzącym kryzysie, można było się spodziewać, że teatrów dotkną jego skutki – mówi „Rz" Tomasz Dutkiewicz, dyrektor Teatru Komedia w Warszawie. – Nie należy narzekać, tylko przygotować się na gorszy czas – mówi Dutkiewicz i zastosował już rozwiązania, które mają zmniejszyć skutki kryzysu.
Teatr Komedia gra spektakle krótszymi seriami, zmieniając częściej repertuar. Wydaje więcej pieniędzy na reklamę albo podpisuje z mediami umowy barterowe. Nie korzysta z takich portali jak Grupon, tylko stara się docierać do widzów bezpośrednio.
– W sobotę i niedzielę gramy zazwyczaj po dwa spektakle, a jeśli sprzedaż idzie słabiej, ogłaszamy na stronie internetowej promocje i sprzedajemy bilety za połowę ceny – mówi szef Komedii. – Chodzi o to, by przyciągnąć widzów i sala była pełna. To tworzy lepszy nastrój zarówno dla widowni, jak i aktorów. W ten sposób nie musimy dokładać.
Andrzej Nejman, szef stołecznego Teatru Kwadrat, zaobserwował spadek frekwencji w kwietniu. W zeszłym roku wynosiła 106 procent, co obejmuje również sprzedaż wejściówek, tymczasem w bieżącym około 90 procent.
– W skali kraju to bardzo dobry wynik, ale ponieważ nasza roczna dotacja wynosi tylko 700 tysięcy złotych, a pozostałe 85 procent budżetu wypracowujemy z wpływów, takie wahnięcie daje się mocno odczuć – mówi Andrzej Nejman. Najwyższą frekwencję udało się utrzymać dzięki takim hitom, jak „Berek, czyli upiór w moherze" czy „Szalone nożyczki", na które wciąż są nadkomplety. Na pozycje ambitniejsze sprzedaje się tylko 75–80 procent biletów.