To przypadek, ale premiera adaptacji „W poszukiwaniu straconego czasu" Prousta w inscenizacji Krzysztofa Warlikowskiego zbiegła się z coming outem księdza Krzysztofa Charamsy, który mówi o kamuflowanym homoseksualizmie wielu księży, o hipokryzji i homofobii. Ta diagnoza zgodna jest z duchem zbiorowej kreacji Nowego Teatru.
Warlikowski pokazuje, jak pod maską obłudy tętni gra instynktów. Objawia się w rzeźbie kwiatu o fallicznym kształcie, filmowych projekcjach i na pleksiglasowej platformie. To „tramwaj zwany pożądaniem". Mieści się tam widownia opery o skrywanym uczuciu („Peleas i Melisanda"), współczesny apartament, sypialnia.
Każdy musi się zdeklarować wobec sprawy Alfreda Dreyfusa (Zygmunt Malanowicz), oficera żydowskiego pochodzenia, w XIX w. skazanego za rzekomą zdradę państwa. Jego proces ujawnił we Francuzach fobie i wzbudził lęk przed odrzuceniem. Za przywilej akceptacji płacą więc udziałem w grze pozorów dyktowanej przez ludzi pokroju pani Verdurin (Małgorzata Hajewska-Krzysztofik). Ta nuworyszka chce być świętsza od papieża. Niszczy wrogów jak inkwizycja.
Stłamszony jej agresją kompozytor Morel (Piotr Polak) niemal w operowej scenie upokarza swojego kochanka Charlusa (Jacek Poniedziałek). I aby awansować na paryskich salonach, wiedzie życie hipokryty. Uwodzi na pokaz piękne dziewczęta, a de facto jest rajfurem Albertyny (Maria Łozińska) ukrywającej swą odmienność przed Narratorem (Bartosz Gelner). Ten zaś sam przed sobą gra heteroseksualistę. I w pełnym bólu monologu szydzi z tych, którzy rozpierzchli się po świecie z biblijnej Sodomy i Gomory, by wieść fałszywe życie.
Szczera jest tylko była kokota Odetta (bosko wyuzdana Maja Ostaszewska). U jej boku po latach nieudanego małżeństwa znajduje szczęście Swann (Mariusz Bonaszewski). Ale miarą wyższego statusu świata, do którego aspiruje, nie jest szczerość emocji. Dlatego zostaje wykluczony z salonu księstwa Oriany i Błażeja de Guermantes (Magdalena Cielecka i Marek Kalita). Nawet kiedy wyznaje śmiertelną chorobę, kuzyni królów i papieży wolą rozmawiać o tym, czy pantofelki Oriany pasują do jej sukni.
„Utwór na wiolonczelę i taśmę" Pawła Mykietyna gra na żywo Michał Pepol, a towarzysząca mu wizualizacja zielonej łąki jest projekcją homoseksualnego mitu o początku świata, gdy był tylko jeden człowiek hermafrodyta, nieudręczony podziałem na płci. W wizyjnych scenach partię Bachusa, która ujawnia prawdziwą tożsamość bohaterów, tańczy Claude Bardouil.
Logikę świata pokazanego przez Warlikowskiego dyktuje jednak dramat finałowego monologu Fedry (Agata Buzek), która ukrywając swoją miłość, doprowadziła do katastrofy kochanka i rodziny.