Jacek Cieślak
Andrzej Strzelecki zaserwował szampańską zabawę z farsą „Czerwone Komety”, dzięki której możemy z dystansem pomyśleć o przerażającym nas terroryzmie, nie mniej groźnym codziennym pośpiechu i braku czasu dla najbliższych. Problemy te autorzy Andreas Sauter i Bernhard Studlar przedstawili w sytuacjach, które są również bożonarodzeniowym rytuałem Polaków. Mamy sprzeczkę o prawdziwą choinkę z dziecięcych marzeń – bo przecież jest za duża i zaśmieca pokój. Oglądamy kobiecą udrękę przygotowań świątecznych dań. Wojciech Malajkat zabawnie pokazuje zgubne skutki śledzika w męskim gronie, gdy jego atrakcyjna żona grana przez Małgorzatę Kożuchowską nie może doprosić się dzidziusia pod choinkę.Bawią prawdziwi i fałszywi mikołaje, ale główną sprężyną komicznie ujętej sensacyjnej intrygi jest porwanie Gustawa... ukochanego kota matki! Anna Seniuk, prezentując senioralne wcielenie inżynierowej Karwowskiej, stworzyła z Piotrem Fronczewskim zwariowaną parę sklerotycznych małżonków wymagających większej opieki niż dzieci. A pan Piotr z wdziękiem bawi się sprawdzonymi farsowymi grepsami – wypina brzuszek, nadyma poliki, przewraca oczami. Tajną bronią spektaklu jest to, że wszystkie sytuacje na początku wypadają idiotycznie, w chwilę później budzą w nas dziki śmiech, a w końcu zdajemy sobie sprawę, że śmiejemy się z samych siebie.Morał polecam wszystkim: nasze problemy biorą się z tego, że tylko raz w roku jesteśmy mikołajami.
podyskutuj z autorem
Janusz R. Kowalczyk