Współczesne wady w dawnym kostiumie

Prapremierę „Sarmacji” Pawła Huelle w Lublinie ratuje jedynie inscenizacyjny rozmach

Publikacja: 14.04.2008 02:53

Współczesne wady w dawnym kostiumie

Foto: Dziennik Wschodni

Autor „Weisera Dawidka” napisał tragigroteskę, w której zmierzył się z typowymi wadami Polaków. W „Sarmacji” umieścił wszystko, co stanowi stereotyp rodaka. Przypatrzmy się więc sobie samym: leniom, opojom i warchołom.

Skorumpowani urzędnicy państwowi pobierają apanaże od ambasadorów obcych mocarstw. Posłowie rozmaitych stronnictw pod byle pretekstem skaczą sobie do oczu. Władca narodu poprawia stan kiesy, kupcząc tytułami, nadaniami ziemskimi i orderami.

Do kompletu dodajmy jeszcze skandale obyczajowe wysoko postawionych reprezentantów narodu. Obłudę kościelnych hierarchów przegrywających biskupie insygnia przy karcianym stoliku. I jawną pogardę kontuszowych panów dla nauki i w ogóle wszelkiej wiedzy – z teorią Kopernika włącznie – wykraczającej poza pojmowanie świata przyswojone z domowych modlitewników.

Sztuka jest kolażem scen, z których każda z osobna posiada wewnętrzną dynamikę, lecz istnieje bez związku z pozostałymi. Próbą powiązania ich w pewną całość jest wprowadzenie dwóch przedstawicieli ludu wędrujących przez sejmikującą Lubelszczyznę. Komentują obserwowane wydarzenia, niekiedy nawet do akompaniamentu liry korbowej. Nie zmienia to faktu, że całość nie ma wyrazistych pierwszoplanowych bohaterów i jest kompletnie adramatyczna.

Reżyser Krzysztof Babicki sprytnie obszedł się z mało wdzięcznym materiałem scenicznym, dając pełne przepychu widowisko w stylu Schillerowskich „obrazków śpiewanych”. Można w nim podziwiać szlachetków, kiedy rozsiewają iskry ze skrzyżowanych w zwadzie szabel, albo efektowny, opętańczy taniec śmierci.

Reklama
Reklama

Było czym sycić oko, ale i ucho, zwłaszcza że przedstawienie posiłkuje się kilkoma utworami Jacka Kaczmarskiego z jego albumu „Sarmatia”. Nie zbywało miejscami widowisku na dowcipie, bywało pieprznym, jakkolwiek czasami niepotrzebnie obliczonym na rechot sali, choćby wtedy, gdy padają słowa o lustracji.

Aluzje do współczesności ustępowały jednak temu, co odwiecznie nasze, polskie, jak starodawna obyczajowość biesiadna, z obowiązkowym wychylaniem toastów za zdrowie zgromadzonych, czyli swoich. Typowy Polak kocha bowiem tylko to, co znane i swojskie, a pogardza tym, co inne, nie nasze, obce. Z wyjątkiem obcej waluty.

Paweł Huelle „Sarmacja”, reżyseria Krzysztof Babicki, scenografia Barbara Wołosiuk, muzyka Marek Kuczyński, choreografia Jacek Tomasik, prapremiera 12 kwietnia 2008 r., Teatr im. Juliusza Osterwy, Lublin.

Autor „Weisera Dawidka” napisał tragigroteskę, w której zmierzył się z typowymi wadami Polaków. W „Sarmacji” umieścił wszystko, co stanowi stereotyp rodaka. Przypatrzmy się więc sobie samym: leniom, opojom i warchołom.

Skorumpowani urzędnicy państwowi pobierają apanaże od ambasadorów obcych mocarstw. Posłowie rozmaitych stronnictw pod byle pretekstem skaczą sobie do oczu. Władca narodu poprawia stan kiesy, kupcząc tytułami, nadaniami ziemskimi i orderami.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Teatr
Jerzy Radziwiłowicz: Nie rozumiem pogardy dla inteligencji
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Teatr
Krzysztof Głuchowski: W Kielcach wygrał Jacek Jabrzyk
Teatr
Wyjątkowa premiera w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Przy jakich przebojach umierają Romeo i Julia
Teatr
Teatr Wielki. Personalne przepychanki w Poznaniu
Teatr
„Ziemia obiecana” Kleczewskiej: globalni giganci AI zastąpili wyścig fabrykantów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama