Zbrodnia fałszowania historii

Poruszająca sztuka Elfriede Jelinek na Festiwalu Dialog Czterech Kultur w Łodzi

Publikacja: 14.09.2009 02:36

Rechnitz (Anioł zagłady)

Rechnitz (Anioł zagłady)

Foto: materiały prasowe

Mija już siódma dekada od zakończenia II wojny światowej, a mimo to wciąż są miejsca, gdzie trwa zmowa milczenia o zbrodniach nazizmu.

Elfriede Jelinek po raz kolejny stara się ją przerwać. W nowej sztuce „Rechnitz” teatru Münchner Kammerspiele przypomina o dramacie, jaki rozegrał się na pograniczu austriacko-węgierskim wiosną 1945 roku: podczas przyjęcia na rechnitzkim zamku zamordowano 180 Żydów. Zginęli, bo nie byli już potrzebni do niewolniczej pracy dla pewnego niemieckiego koncernu, który i dziś znakomicie prosperuje.

Po wojnie świadków zeznających w śledztwie skrytobójczo zamordowano. Przestępców nie ukarano. Wciąż nie wiadomo, gdzie spoczywają ciała ofiar, a rodziny katów wiodą spokojne życie, dorabiając się na turystyce.

Siła tekstu Jelinek polega na tym, że nie ogranicza się do prostej rekonstrukcji zdarzeń. Noblistka pokazuje, że zbrodnia w Rechnitz dokonywana jest do dziś, każdego dnia. Zbrodnia niepamięci i fałszowania historii.

W oryginale tekst jest dialogiem dwóch posłańców. Reżyser Jossi Wieler rozpisał go na dwie aktorki i trzech aktorów, akcentując fakt, że zdarzenia dzieją się jednocześnie w przeszłości i teraz. Aktorzy są gośćmi balu i ich potomkami. Tańcząc, jedząc, odpoczywając, odgrywają rozmowy czasu wojny, ale, co o wiele ważniejsze, ujawniają kłamstwo, które zakorzeniło się w języku. Obejmuje ono cały arsenał powszechnych w Niemczech i Austrii eufemizmów, służących zacieraniu odpowiedzialności za zbrodnie III Rzeszy. A także obłudę ekspiacji, bo bywa, że jest strategią kameleona.

Niemcy i Austriacy pokazani przez Jelinek chcą się wyrzec swego pochodzenia – być Europejczykami. De facto wciąż gardzą ofiarami nazizmu, słabszymi imigrantami. Jej cynizm ilustruje „anegdotka” o Żydach kopiących dla siebie grób: kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada.

Podwójne życie bohaterów sztuki podkreśla scenografia. Płyty boazerii w sali balowej zamku są ruchome jak tablice na strzelnicy. I strzelnicę skrywają. Narzędzia zbrodni wypadają z szaf. Słuchawki pozwalają być głuchym na strzały. Głuchym na prawdę.

Dla widzów, których rodziny uwikłane są w nazizm, sztuka mu- si być doświadczeniem na pograniczu psychicznej tortury. Jelinek zdecydowała się na taki środek, bo inne – pokojowe – zawodzą. A nikt, kto staje po stronie katów, przeciwko ofiarom, nie może spać spokojnie.

[link=http://www.4kultury.pl/]www.4kultury.pl[/link]

Mija już siódma dekada od zakończenia II wojny światowej, a mimo to wciąż są miejsca, gdzie trwa zmowa milczenia o zbrodniach nazizmu.

Elfriede Jelinek po raz kolejny stara się ją przerwać. W nowej sztuce „Rechnitz” teatru Münchner Kammerspiele przypomina o dramacie, jaki rozegrał się na pograniczu austriacko-węgierskim wiosną 1945 roku: podczas przyjęcia na rechnitzkim zamku zamordowano 180 Żydów. Zginęli, bo nie byli już potrzebni do niewolniczej pracy dla pewnego niemieckiego koncernu, który i dziś znakomicie prosperuje.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Teatr
„Ziemia obiecana": co powiedzą Kleczewska, Głuchowski i Klata o dzisiejszej sytuacji?
Teatr
Czy Urząd Świętokrzyskiego planuje przetarg na teatr w Kielcach?
Teatr
Co będzie, gdy wejdą Ruscy i zaczną się rozbiory? Nowa sztuka Szczepana Twardocha
Teatr
Historia mężczyzny bez ręki, którą obcięło ISIS
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Teatr
Nie żyje Ewa Dałkowska. Była artystką ponad podziałami