Na deski sceniczne powrócił świat wykreowany przed laty w tekstach Ireneusza Iredyńskiego. Pomysłodawca i reżyser przedsięwzięcia – debiutujący w tej roli Marek Kasprzyk zestawił obok siebie trzy historie. Dzieli je wiele – są tu trzy różne pokolenia oraz trzy odmienne konwencje dramatyczne, łączy jedno – gorzka i przewrotna refleksja o tym, jak niezwykle trudno jest w rutynie życia odnaleźć i zbudować prawdziwe więzy.
– Nie zgadzam się z otaczającą rzeczywistością, dlatego sięgnąłem po Iredyńskiego, który opowiada o ludziach, którzy siedzą obok siebie, rozmawiają, ale nie potrafią się ze sobą porozumieć – mówi Marek Kasprzyk. – Życie wypełniają im miałkie seriale i rozrywkowa papka, serwowana w telewizorze, bożku naszych czasów. Iredyński potrafił obserwować rzeczywistość, a jego spostrzeżenia pozostają aktualne, choć dekoracje z czasów PRL, w których tworzył, odeszły w zapomnienie. Kasprzyk zbudował swój spektakl konsekwentnie, każdy z epizodów opierając na odmiennym pomyśle. W tym celu posłużył się nie tylko klasycznym (choć pozornym) dialogiem, ale także prowadzoną w bolesnym dwugłosie relacją czy też parodią i groteską. Niezależnie jednak od konwencji główną rolę w tym przedstawieniu gra słowo, będące kluczem do odkrycia prawdy o kolejnych bohaterach.
Z zadaniem wyznaczonym przez reżysera poradził sobie zespół aktorski. To dzięki niemu Logos w swojej 41. premierze zaprezentował to, co od lat jest jego mocną stroną: odniósł się do ludzkich problemów, wykorzystując umowną, niemal ascetyczną scenografię oraz dyskretną i jednocześnie ważną muzykę.
Ponadgodzinny kameralny, więc w dwójnasób poruszający spektakl można (i trzeba) potraktować jako arcyważne pytanie o to, czym (nie) jest miłość, zwłaszcza wtedy, gdy – jak w programie podpowiadają jego twórcy – „umiera z zaniedbania”.
[i]Kolejne spektakle „Miłości” w Teatrze Logos 28 i 30 kwietnia o godz. 20. Karty wstępu (darmowe) można rezerwować telefonicznie (42) 637 65 45 [/i]