[b]Rz: Jaka jest dziś kondycja Teatru Polskiego Radia?[/b]
Janusz Kukuła: Zabrzmi to na przekór narzekaniom na sytuację w mediach publicznych, ale liczby mówią same za siebie. Wyprodukujemy w tym roku sto premierowych słuchowisk, wśród których będzie kilkanaście debiutów pisarskich i reżyserskich.
Sam jestem miło zaskoczony, że wciąż przychodzą do nas młodzi ludzie z ciekawymi propozycjami. Nie zapychamy naszych teatralnych pasm powtórkami. Mimo kłopotów z abonamentem dajemy sobie radę.
[b]Skąd pieniądze na premiery?[/b]
Wciąż z abonamentu. Na naszej najważniejszej scenie, czyli w radiowej Jedynce, dajemy dwie premiery tygodniowo, w środy i w niedziele. Na dodatek raz w miesiącu mamy prawie osiemdziesięciominutowy utwór z klasyki, a tego nie sposób przecenić. Wprowadziliśmy do teatru nową technologię – system dolby surround. Na festiwalu Dwa Teatry w Sopocie pokażemy, jakie to daje możliwości słuchaczom, którzy mają kino domowe. Nasz statek wciąż płynie. Czy to zasługa mądrego gospodarowania pienię- dzmi, bo obracamy tu w palcach każdą złotówkę? Na pewno. Ale nasze sukcesy zawdzięczamy także aktorom, którzy grają za bardzo niewielkie pieniądze. Danuta Stenka czy Krzysztof Gosztyła nigdy nie pytają o honorarium, Gustaw Holoubek i Zbigniew Zapasiewicz robili tak samo. Gdyby aktorzy podnieśli swoje żądania, nasze możliwości byłyby o połowę mniejsze.