Icka Mangera i Piotra Cieplaka z pewnością wiele łączy. Obaj potrafią mówić o rzeczach istotnych z pewnym dystansem, poczuciem humoru, czasem nostalgią. Rozmawiając o człowieku, nie ferują łatwych wyroków. Przymykają często oczy na jego słabości i śmiesznostki.
To „współodczuwanie” obu artystów widać doskonale w premierze Teatru Żydowskiego, czyli „Księdze raju”.
Raj stworzony przez jednego z najciekawszych żydowskich autorów daleki jest od doskonałości. Jest rajem „utrąconym”. Istoty, które go zamieszkują, mają wiele cech ludzkich. Nie są pozbawione przywar i rozterek, jakie u bliźnich obserwujemy niemal każdego dnia.
Kanwą opowieści Mangera jest żydowska legenda mówiąca, że człowiek przed urodzeniem przebywa w raju. Anioł, który wysyła go na ziemię, daje mu prztyczka na odchodne, by zapomniał o szczęśliwym bytowaniu. Bohater księgi Szmul jednak tej pamięci nie traci.
Spektakl dzieje się w dwóch płaszczyznach. Świat raju prezentują aktorzy, świat ziemski – marionetki. Piotr Cieplak przeniósł akcję w czasy współczesne. Obok mędrców i pięknych kobiet pojawiają się galerianki, a nawet transwestyta. Jest również Radio Raj, które nadaje prognozę pogody na najbliższe 100 lat.