– Zazwyczaj decydenci myślą o finansach, a nie o sztuce – mówi Krzysztof Mieszkowski, dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu. – Niepokojące są sytuacje, gdy nie starcza funduszy na przedstawienia albo gdy trzeba robić je taniej. Nie możemy dać się ubezwłasnowolnić ekonomii.
W teatrach dramatycznych spektakle na dużych scenach z liczną obsadą kosztują nawet ponad 1 mln zł. Na „Tęczową trybunę 2012", ostatnią głośną premierę wrocławskiego Teatru Polskiego, wydano 200 tys. zł.
Teatr ubogi?
Niektóre sceny radzą sobie bez wielkich budżetów. W Teatrze Wierszalin w Supraślu świetnie oceniany „Reportaż o końcu świata" kosztował około 70 tys.
– Często pieniądze na teatr wydawane są lekkomyślnie – uważa Piotr Tomaszuk, reżyser i dyrektor Wierszalina. – Za ogromne sumy powstają przedstawienia, które nawet minimalnie się nie zwracają. Oczywiście wielkie wizje artystyczne wymagają ogromnych nakładów finansowych, ale nie można przepłacać za byle co.
Krzysztof Mieszkowski uważa, że teatry są słabo dotowane.