Rosyjski reżyser i dramaturg zrealizował pierwszy od dawna na polskich scenach spektakl, w którym można zobaczyć kurtynę. Monstrualna, barokowo udrapowana, zawieszona w głębi sceny krakowskiego Starego Teatru, stanowi kontrast dla Juliusza Chrząstowskiego (Pierwszy Mężczyzna), Anny Dymnej (Pierwszej Kobiety), Katarzyny Gniewkowskiej (Drugiej Kobiety) i Krzysztofa Globisza (Drugiego Mężczyzny). Jest symbolem teatralnej sztuczności i realizmu starego typu, z którymi walczy Wyrypajew. Żąda od aktorów nowoczesnego, wiarygodnego opowiadania o powikłanym życiu swoich bohaterów. Aktorzy mają bronić ich poglądów, jednak nie oszukiwać widzów sceniczną iluzją. Inna bowiem – życiowa iluzja jest tematem sztuki.
Kurtyna długo pozostaje nieruchoma: nie trzeba jej unosić, by cokolwiek odsłonić, bo dwie małżeńskie pary ujawniają swoje tajemnice przez mikrofony, wprost do widowni. Reżyser zabronił aktorom nawiązywać kontakt ze sobą. Ich monologi mają wyrażać istotę ludzkiego losu – samotność w obliczu najbliższych, a nawet siebie samych.
Spektakl łączy elementy „Big Brothera", talent show i ponurej psychodramy
Wyrypajew zrealizował spektakl łączący elementy „Big Brothera", talent show, w którym wybitni artyści rywalizują żarliwością gry i bergmanowskiej psychodramy. Im bardziej poznajemy życie bohaterów, tym bardziej jego obraz staje się ponury, pełny dowodów niestałości, chęci zdrady i odrzucania miłości najbliższej osoby. Mnożą się dowody egoizmu, szukania szczęścia tam, gdzie go nie ma. Mylenia chwilowej fascynacji erotycznej z autentycznym uczuciem.
Najtrudniejsze zadanie, już w pierwszej scenie, ma Juliusz Chrząstowski (Pierwszy Mężczyzna). Aktor, zazwyczaj wulkan emocji kipiący energią równie wielką jak jego postura, tym razem został unieruchomiony na krześle. Musi zbudować nić porozumienia z widownią wyłącznie ekspresją głosu – zanim jego bohater umrze, a potem powracać tylko w retrospekcjach.