To, że mogę miejsce, które mi zaoferowano, odczarowywać. Zajmuję się tym od trzech lat. Chcę kształtować gusty i trendy, troszcząc się o publiczność, która tak licznie przychodziła tu dawniej na przedstawienia i teraz po zmianie kursu nie powinna odwrócić się od swojego teatru. Wydaje mi się, że udało się ją zatrzymać. A przy okazji przyszło sporo nowych widzów.
Proszę zatem zdefiniować, jaki rodzaj teatru chce pan tutaj realizować.
Przychodząc, nie ogłosiłem żadnego manifestu – nie mam natury rewolucjonisty, działam w sposób ewolucyjny. Gdybym jednak po trzech spędzonych tu sezonach miał powiedzieć, o co mi chodzi, odrzekłbym, że interesuje mnie teatr środka, w którym mieszczanie – nie boję się tego określenia – znajdą dla siebie wszystko. Z tego założenia wynika rozpiętość naszego repertuaru. Decydującym kryterium jest gust i smak. Proszę zresztą popatrzeć, że nasi sąsiedzi: Teatr Współczesny i Teatr Polonia, postępują tak samo. Teatr z definicji jest rozrywką, w Syrenie zaś wybieramy ten jej rodzaj, który pobudza widza do uśmiechu, ale również do refleksji i zadumy.
Widzi pan różnice między Teatrem Syrena, finansowanym z kasy miasta, a prywatnymi teatrami nastawionymi na komercyjną rozrywkę?
Jeśli poprzeczka gustu jest ustawiona wysoko, nie ma znaczenia, czy teatr jest samorządowy czy prywatny. Syrena otrzymuje dotację, ale pokrywa ona koszty stałe, resztę musimy sami wypracować. Są z nami sponsorzy i partnerzy, którzy wspierając nasze projekty, mają poczucie uczestniczenia w czymś ważnym. Dajemy im możliwość pokazania się jako firmy odpowiedzialnej społecznie, co w długoterminowym okresie przynosi pozytywne efekty obu stronom.
Drugim istotnym dla nas sposobem zdobywania środków jest wynajem teatru. Nie jest oczywiście tak, że Syrena staje się bazarem – wspomniany wcześniej gust i smak stosujemy również w tym przypadku. Co nie zmienia faktu, że dobrze skrojona oferta i otwartość teatru na ten rynek jest w dzisiejszych czasach niezwykle ważna. Można by więc rzec, że w połowie działamy tak jak sceny prywatne. Co będzie za rok, nie wiem. Może dotacja zostanie zmniejszona i owo zbliżenie będzie jeszcze większe? Różnica jest zaś może taka, że sam nigdy nie założyłbym własnego teatru.