Radosław Rychcik pokaże spektakl inspirowany powstaniem warszawskim

Jutro o północy odbędzie się prapremiera "Powstania" młodego reżysera Radosława Rychlika – pisze Jacek Cieślak

Aktualizacja: 31.07.2012 18:37 Publikacja: 31.07.2012 18:25

Powstanie Radosława Rychcika w Muzeum Powstania Warszawskiego. Zdjęcie z próby

Powstanie Radosława Rychcika w Muzeum Powstania Warszawskiego. Zdjęcie z próby

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Stało się już zwyczajem, że Muzeum Powstania Warszawskiego co roku zaprasza najzdolniejszych młodych reżyserów, by zrealizowali rocznicowy spektakl. W tym roku propozycję otrzymał Radosław Rychcik, autor takich nagradzanych przedstawień jak „Samotność pól bawełnianych", „Łysek z pokładu Idy", „Hamlet".

Radosław Rychcik - bio

Warszawa i Paryż

Zawsze szukamy do współpracy młodych twórców, którzy mają coś nowego do powiedzenia i chcą się wypowiadać na najważniejsze tematy - powiedział „Rz" Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego. - Radosław Rychcik do nich bezsprzecznie należy, jest m.in. laureatem Paszportu „Polityki". Podobał nam się też jego pomysł wrzucenia współczesnych warszawskich hipsterów w przestrzeń opresji, przypominający film „Cube". Kupiliśmy ten pomysł w ciemno.

Gdy wchodzi się do Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie spektakl będzie miał premierę o północy, przytłacza atmosfera dramatycznych dwóch miesięcy walki o wyzwolenie stolicy: listy ofiar, zdjęcia zabitych, pomordowanych oraz zgliszczy. Mimo to reżyser zapytany, czy poszedłby do powstania, odpowiada:

- Pewnie tak, bo rzadko dzisiaj mamy wspólną sprawę, w którą wszyscy by uwierzyli. Myślę, że jej potrzebujemy, bo żyjemy w pustce, zamykamy się w sobie. Oczywiście, zawsze pada pytanie, czy rzeczywiście warto zginąć, ale poświęcić się z pewnością warto. Choć kiedy byłem ostatnio w Paryżu i zetknąłem się z jego pięknem, uznałem, że warto było poddać stolicę Francji bez jednego strzału Niemcom, żeby ocalała. To było rozsądne.

Stosunek Radosława Rychcika do powstania ewoluował.

- Kiedy byłem w liceum, oglądałem wiele filmów na ten temat, czytałem książki. Z jednej strony historia mnie przerażała, z drugiej - czułem wampira romantyzmu, czyli imperatyw walki o wartości, jeśli się chce, żeby życie miało sens. To mi się podobało, tym bardziej że dotyczyło młodych ludzi. Później wyzwalałem się z tego polskiego paradygmatu, uważając, że są inne drogi.

Takie myślenie jest również skutkiem rewizji naszej historii, która dokonywała się po 1989 r. Twórcy kontestowali romantyzm, tematy narodowe, koncentrując się na współczesnych problemach egzystencjalnych. Protoplastą tego kierunku był m.in. Krystian Lupa. Rychcik jest jego uczniem. Był asystentem przy „Factory 2" - spektaklu o Andym Warholu i jego grupie. Znając poglądy Lupy, można domniemywać, że nie pochwaliłby pomysłu młodego reżysera, by wracać do tematu powstania.

Wyzwolenie od mistrza

- Zaczynałem z Krystianem Lupą, wiele się od niego nauczyłem, ale od początku byłem przekonany, że moja droga jest inna. Nie musiałem przechodzić przez bolesny proces wyzwalania się spod jego ręki jak moi koledzy - mówi Rychcik. - Pamiętam, że naszym ćwiczeniem semestralnym było wywołanie skandalu. Zastanawialiśmy się, czy jest jeszcze możliwy, i staraliśmy się go zaaranżować. Myślę, że Lupie jest bliskie robienie krytycznych spektakli o polskich świętościach. Bycie w kontrze. Ja nie mam takiego stosunku do powstania. Poza tym, co nie jest może typowe dla wielu twórców, lubię pracować usługowo i mieć zadany temat.

Współczesny teatr często podejmuje próby pokazania historycznych tematów z nowej, zaskakującej perspektywy.

- Wiele jest nowych możliwości wchodzenia w głąb historii i zadawania współczesnych pytań - mówi reżyser. - Zdecydowałem jednak, że chcę znaleźć własną narrację, żeby oczyścić historię z refleksji i gestów, które wokół powstania narosły. Punktem wyjścia była fraza Stanisława Wyspiańskiego „Poezjo, jesteś tyranem. Pamięć historyczna bywa przecież narzucana, to jest jednak jakiś rodzaj represji wobec młodych pokoleń, bo ich stosunek do przeszłości jest od razu poddawany ocenom.

Młodzi w pułapce

Pierwsze wyobrażenie o swoim spektaklu reżyser nazywa popkulturowym. Dla starszego pokolenia mogłoby być obrazoburcze.

- Chciałem pokazać powstańców, którzy idą przez współczesną Warszawę i wyglądają jak zombi. Chcą nas wciągnąć w swoje szeregi, pochłonąć, pożreć. W końcu jednak zdecydowałem się na metaforę zamkniętej przestrzeni. Młodzi ludzie są zamknięci w szklanym pudle, rodzaju akwarium. Muszą przeżyć lub opisać najlepiej jak umieją kilka motywów powstańczych - barykadę, ślub, egzekucję, głód. Na pewno chcą się uwolnić, bo zawsze jest taka wola. Widzowie, przyglądając się im, mogą poczuć obawę, co będzie, gdy zniszczone zostaną szyby dzielące ich od aktorów. Również obecność i gra rockowego zespołu Natural Born Chilers, który wystąpił w „Samotności pól bawełnianych", powinna wzmagać niepokój.

Nikt z zespołu aktorskiego nie jest warszawiakiem.

- Rzadko zdarzało się im myśleć o powstaniu - mówi Radosław Rychcik. - W muzeum czujemy wyjątkowy charakter historii. Oby udawało się ją „sprzedawać w świat jako ważny temat do przemyślenia, nie występując w roli ofiary.

Dzięki współpracy ze stołecznym Teatrem Dramatycznym po raz pierwszy sierpniowy projekt będzie pokazywany przez cały rok.

Radosław Rychcik

Reżyser (ur. 1981 ) jest laureatem licznych nagród. Kielecka „Samotność pól bawełnianych" otrzymała Fanaberie Publiczności w Wałbrzychu (2010)  i nagrodę Polskiego Radia na toruńskim Kontakcie (2010). Wałbrzyski „Łysek z pokładu Idy" wygrał Laur Konrada na katowickich Interpretacjach (2011), „Hamlet" z Kielc - Złotego Yoricka na Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku (2011). Radosław Rychcik debiutował w 2008 r. „blogami.pl"  w Starym Teatrze.

Stało się już zwyczajem, że Muzeum Powstania Warszawskiego co roku zaprasza najzdolniejszych młodych reżyserów, by zrealizowali rocznicowy spektakl. W tym roku propozycję otrzymał Radosław Rychcik, autor takich nagradzanych przedstawień jak „Samotność pól bawełnianych", „Łysek z pokładu Idy", „Hamlet".

Radosław Rychcik - bio

Pozostało 95% artykułu
Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły