Wojna i pokój w Teatrze Powszechnym

Inscenizacja epopei Lwa Tołstoja w warszawskim Powszechnym ma pokazać współczesne oblicze imperialistycznej Rosji. Premiera w sobotę - pisze Jacek Cieślak.

Aktualizacja: 08.12.2014 08:32 Publikacja: 08.12.2014 08:10

Wojna i pokój w Teatrze Powszechnym

Foto: Teatr Powszechny/Magda Hueckel

Bohaterów poznajemy podczas balu, który można nazwać salonem z widokiem na wojnę. Towarzystwo rozmawia na temat wojny, która z udziałem Rosji toczy się w Austrii. Napoleon odnosi kolejne zwycięstwa. Wojna jest jeszcze tylko modnym tematem konwersacji, który kojarzy się bardziej z przygodą i szansą na karierę niż realnym niebezpieczeństwem nadchodzącym nagle.

–  Zaczynamy historycznie, w kostiumie, tak jak powinna wyglądać adaptacja powieści Lwa Tołstoja – mówi „Rzeczpospolitej" Marcin Liber, reżyser. – Ale przywołanie tytułu cara ma dziś podobny wydźwięk co kiedyś. W drugim akcie przeskakujemy w czasie. Rzecz będzie się działa w Moskwie, w 2021 roku. Towarzyszy temu informacja, że „Wojna i pokój" znajduje się na indeksie książek zakazanych Unii Europejskiej. Tak jak w powieści, Moskwa jest okupowana przez żołnierzy z zachodniej Europy. Opowieść toczy się z perspektywy Rosjan, którzy są ofiarami.

To częsty motyw w historii Rosji. Zbiorowa hipokryzja każe Rosjanom w okresie militarnej agresji wobec innych państw przedstawiać się w ten sposób.

– To się łączy z poczuciem bycia narodem wybranym, na tym budowana jest rosyjska tożsamość – mówi Marcin Liber. – Tołstoj opisuje szlachetnych Rosjan, idealnych rycerzy walczących o kraj, gdy my pamiętamy, że Polska była wtedy pod rosyjską okupacją. Jednak dla większości Rosjan każda wojna, broniąca imperialistycznych interesów, jest wojną sprawiedliwą. Mamy do czynienia z piętrową spekulacją: będziemy sobie wyobrażać Rosjan, którzy wyobrażają sobie, że są ofiarami Europy.

Skutki wojny są pokazywane również przez wątki rodzinne.

– Oglądamy wojnę z perspektywy rodzin zatomizowanych, nietworzących już wspólnoty – dodaje Marcin Liber.

Andrzeja Bołkońskiego zagra pozyskany niedawno przez Teatr Powszechny jeden z najlepszych aktorów młodego pokolenia – Dobromir Dymecki. Drugi wątek to romans Nataszy (Joanna Drozda) i Pierre'a Bezuchowa (Piotr Ligienza).

Reżyser nie nawiązuje w sferze wizualnej do żadnej z historycznych ekranizacji. Drugi akt czerpie natomiast z rosyjskiego thrillera „Ładunek 200" o podwójnym śledztwie  w sprawie porwania córki pierwszego sekretarza partii i morderstwa.

– Chcemy się zmierzyć z mitem dzisiejszej imperialistycznej Rosji, zobaczyć, jak współcześni Rosjanie w tym micie się przeglądają, jak powrócił we współczesnej polityce – powiedział „Rzeczpospolitej" Paweł Sztarbowski, autor adaptacji, wicedyrektor Teatru Powszechnego. – „Wojna i pokój" jest przecież uważana za akt założycielski tego mitu w literaturze.

Wojna zawsze była dla Rosji wybawieniem z wewnętrznych opresji. Napaść Hitlera złagodziła i zmieniła formę stalinowskiego terroru, zjednoczyła. Lepiej było zginąć na froncie niż w gułagu. Również dlatego Wielka Wojna Ojczyźniana i jej weterani pozostają tabu do dziś. Ale korzenie zjawiska są wcześniejsze – to zwycięska wojna z Napoleonem opisana przez Lwa Tołstoja.

Istotnym elementem adaptacji jest bohater, który na kartach powieści nie występuje. Paweł Sztarbowski skompilował go z drobnych postaci i sytuacji rozsianych w całej powieści.

– Nazywa się Mięso Armatnie – mówi Sztarbowski. – Najpierw jest to rosyjski niedźwiedź, potem ruski chłop pańszczyźniany, którego los jest – nie zdradzając finału – dramatyczny. Marny. Tołstoj często podkreślał, że nie opisywał klas najniższych, bo nic o nich nie wiedział. Zrobiliśmy to za niego, rozwijając postać chłopa Płatona Karatajewa. To ważne, bo nie tylko arystokracja rosyjska opisywana przez Tołstoja, ale i dzisiejsze elity rosyjskie, na skalę niespotykaną w żadnym innym kraju, są oderwane od innych warstw.

– Traktują je jak mięso armatnie – kontynuuje Sztarbowski. – Pozwoliliśmy sobie dopowiedzieć to, co może myśleć Mięso Armatnie. To jest przeczucie rewolucji. Im bardziej wojna degraduje naród, tym bardziej degraduje się salon. Można powiedzieć, że chcemy pokazać „Wojnę i pokój" czytaną przez pryzmat „Miłości na Krymie" Sławomira Mrożka.

Adaptowanie „Wojny i pokoju" na scenę to misja niemożliwa. Dlatego Paweł Sztarbowski  nazwał rozpisany na dwa akty scenariusz –  „Fantazją na temat powieści Lwa Tołstoja".

Dyrekcja Pawła Łysaka w Teatrze Powszechnym rozpoczęła się de facto „Dziennikami Majdanu" Wojciecha Klemma, ale to „Wojna i pokój" jest pierwszą premierą na dużej scenie.

– Przyjęliśmy hasło patrona Powszechnego, czyli Zygmunta Hübnera – „Teatr, który się wtrąca" – mówi wicedyrektor  Sztarbowski. – „Dzienniki Majdanu" pokazywały sytuację na Ukrainie. „Wojna i pokój" jest kolejną perspektywą tej opowieści. Punktem wyjścia są klasyka i sytuacja kostiumowa, ale nie chcemy opowiadać ze sceny bajki. Na początku konflikt robił wrażenie lokalnego, a teraz podzielił Europę, a nawet świat. Opowiadamy o naszych wyobrażeniach i lękach, które biorą się z historii.

Bohaterów poznajemy podczas balu, który można nazwać salonem z widokiem na wojnę. Towarzystwo rozmawia na temat wojny, która z udziałem Rosji toczy się w Austrii. Napoleon odnosi kolejne zwycięstwa. Wojna jest jeszcze tylko modnym tematem konwersacji, który kojarzy się bardziej z przygodą i szansą na karierę niż realnym niebezpieczeństwem nadchodzącym nagle.

–  Zaczynamy historycznie, w kostiumie, tak jak powinna wyglądać adaptacja powieści Lwa Tołstoja – mówi „Rzeczpospolitej" Marcin Liber, reżyser. – Ale przywołanie tytułu cara ma dziś podobny wydźwięk co kiedyś. W drugim akcie przeskakujemy w czasie. Rzecz będzie się działa w Moskwie, w 2021 roku. Towarzyszy temu informacja, że „Wojna i pokój" znajduje się na indeksie książek zakazanych Unii Europejskiej. Tak jak w powieści, Moskwa jest okupowana przez żołnierzy z zachodniej Europy. Opowieść toczy się z perspektywy Rosjan, którzy są ofiarami.

Pozostało 81% artykułu
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Latający Potwór Spaghetti objawi się w Krakowie