Najnowsza premiera Krzysztofa Pastora „I przejdą deszcze...", którą w Warszawie zrealizował ze swoim Polskim Baletem Narodowym, to opowieść o nadziejach, lękach i klęskach. Złączone w sinusoidzie tworzą historię Polski ostatnich dziesięcioleci. Tytuł zaczerpnięty z wiersza poległego w powstaniu warszawskim Krzysztofa Kamila Baczyńskiego sugerowałby, że choreograf odwołuje się do pokolenia Kolumbów. Te sceniczne obrazy można jednak odczytać jako metaforę naszych dzisiejszych obaw i podziałów.
Historia i polityka złączone z publicystyką na dobre zadomowiły się w teatrze dramatycznym. Czyżby teraz miały zawładnąć sztuką tańca? Spektakl Krzysztofa Pastora w Operze Narodowej poprzedziły dwie inne premiery: „Zniewolony umysł" Roberta Bondary w Bydgoszczy inspirowany polityczno-filozoficznym esejem Czesława Miłosza i „Święto wiosny" Izadory Weiss w Bałtyckim Teatrze Tańca. Muzyka Igora Strawińskiego posłużyła tu jako tło do spektaklu o brutalnym traktowaniu kobiet we współczesnym świecie.
Polski balet budzi się z letargu, w którym był pogrążony przez lata, serwując stare bajki lub importowane prace choreografów zagranicznych. Dziś zaś taniec traktowany jest jako pożywka dla telewizyjnych show mamiących nadzieją, że każdy może wygrać rywalizację, a potem podbić Broadway.
Atak nowej generacji
Do głosu dochodzi jednak nowe pokolenie choreografów, które postanowiło pokazać prawdziwą wartość i możliwości tej sztuki. Ważny też okazał się powrót do Polski po latach Krzysztofa Pastora. Wokół niego zaczęła się gromadzić grupa choreografów (Robert Bondara czy Jacek Przybyłowicz, obecny szef zespołu baletowego Teatru Wielkiego w Poznaniu).
Efekty już widać, powstają spektakle o sprawach ważnych dla współczesnego widza, choć to zadanie karkołomne. Taniec nie znosi bowiem dosłowności, jeśli realna rzeczywistość – historyczna lub aktualna – zaczyna dominować w widowisku, staje się ono zestawem żywych, intelektualnie pustych, obrazów. Ta sztuka musi operować nastrojem, symbolem, poetyckim skrótem, a przede wszystkim odwoływać się do emocji, wyzwalać je zarówno w wykonawcach, jak i w widzach.