W środę wieczorem Theresa May miała wziąć udział w kolacji z przywódcami krajów Unii i przedstawić im ramowe warunki wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii. Ten „zasadniczy postęp" miał być z kolei warunkiem zwołania miesiąc później nadzwyczajnego szczytu w Brukseli, na którym zostałoby zawarte ostateczne porozumienie w sprawie brexitu. Wówczas pozostałyby jeszcze cztery miesiące przed faktycznym wyjściem kraju z Unii – wystarczająco, aby parlament w Westminsterze ratyfikował porozumienie.
Czytaj także: Szatański dylemat Brytyjczyków
Granica na Morzu Irlandzkim
Teraz jednak cały ten scenariusz się wali, bo w trakcie godzinnego spotkania w Brukseli w niedzielę wieczorem negocjatorzy obu stron Michel Barnier i Dominic Raab natknęli się na kwestię nie do pokonania w fundamentalnej sprawie zapobieżenia przywróceniu kontroli na granicy między Ulsterem i Republiką Irlandii.
Raab miał zaproponować, aby do końca 2021 r. Wielka Brytania była związana z kontynentem unią celną. Do tego czasu, jak wierzą Brytyjczycy, uda się wynegocjować nowe, ostateczne porozumienie regulujące stosunki między Londynem i Brukselą.
Ale Barnier w taki optymistyczny scenariusz nie wierzy. Wskazuje, że ustalenie porozumienia o wolnym handlu zajmuje znacznie więcej czasu – w przypadku rokowań miedzy Unią i Ukrainą było to 9 lat, a między Kanadą i Unią – 7 lat. Dlatego Francuz zażądał dodatkowej gwarancji, aby zapobiec przywróceniu kontroli na granicy między Ulsterem i Irlandią Północną. Miałoby nią być pozostanie samego Ulsteru w jednolitym rynku, i to bezterminowo. W takim przypadku po 2021 r. granica celna mogłaby przebiegać środkiem Morza Irlandzkiego, między Irlandią i Wielką Brytanią.