Po podpisaniu przez brytyjską monarchinię, ustawa weszła w życie.
W poniedziałek w Izbie Gmin głosowany będzie kolejny wniosek o samorozwiązanie parlamentu i rozpisanie przedterminowych wyborów. W piątek partie opozycyjne uzgodniły, że nie poprą wniosku.
Po głosowaniu ma dojść do prorogacji, czyli zawieszenia działania parlamentu do 14 października.
Ustawa autorstwa Hillary'ego Benna z Partii Pracy nakłada na gabinet obowiązek ponownego zwrócenia się do Brukseli z prośbą o przełożenie brexitu, jeśli do 19 października brytyjski rząd nie wynegocjuje z UE nowej umowy brexitowej lub parlamentarzyści do tego czasu nie poprą twardego brexitu. W Izbie Gmin za ustawą głosowało 327 deputowanych, 299 było przeciw.
Ustawę wprowadzono na agendę Izby Gmin we wtorek - rząd Borisa Johnsona przegrał wtedy głosowanie w tej sprawie m.in. dzięki głosom 21 parlamentarzystów Partii Konserwatywnej. W związku z zagłosowaniem przez nich przeciwko własnemu rządowi torysi-buntownicy, wśród których są m.in. były kanclerz skarbu Philip Hammond, były sekretarz sprawiedliwości David Gauke i wnuk Winstona Churchilla sir Nicholas Soames, mają zostać za to pozbawieni możliwości zasiadania w ławach rządowych oraz ponownego startu z list Partii Konserwatywnej, co de facto oznacza ich usunięcie z partii. Projekt przejęcia kontroli nad porządkiem obrad Izby Gmin poparło 328 posłów, przeciw było 301.