Jesienią 2020 roku wszyscy mówili o sukcesie Komisji Europejskiej i pani osobistym. Wspólna strategia szczepionkowa, umowy na dostawy setek milionów dawek z wiodącymi koncernami. Mamy 2021 rok i słyszmy o katastrofie. Dlaczego?
W polityce zawsze są wzloty i upadki, a w czasach kryzysu w szczególności. I dlatego trzeba oceniać końcowy rezultat. Pamiętam początek pandemii. Komisja Europejska nie miała żadnych kompetencji w polityce zdrowotnej, zajęło nam trochę czasu przekonanie państw członkowskich, że powinniśmy mieć wspólne europejskie podejście. Poczekałabym z oceną 2021 roku. Dopiero zaczęliśmy masową akcję szczepień. Nigdy wcześniej to się nie zdarzyło. Udało się opracować szczepionki w zaledwie 10 miesięcy przy ogromnych inwestycjach. Normalnie zajmuje to 5 do 10 lat. Na początku było około 160 instytutów i firm, które wzięły się za opracowywanie szczepionki. Już latem 2020 roku musieliśmy dokonać wyboru, z kim podpisać kontrakty. W sierpniu podpisaliśmy pierwszy z firmą AstraZeneca. Jeśli spojrzeć wstecz, sądzę, że dokonaliśmy właściwego wyboru. Wszystkie firmy, które osiągnęły sukces, są w naszym portfelu zamówień. Mamy trzy różne technologie, siedem różnych firm, 2,7 mld inwestycji w moce produkcyjne.
Ale szczepienia na masową skalę i tak wielka produkcja w tak krótkim czasie nigdy wcześniej nie miały miejsca. Zaczęliśmy szczepienia w końcu grudnia. Dostarczono 18 milionów dawek. W lutym będziemy mieli kolejne 33 miliony, w marcu kolejne 45 milionów. W drugim kwartale to jeszcze przyspieszy.
Jednym z elementów krytyki było to, że może Komisja zbyt mocno koncentrowała się w negocjacjach na cenie. Może trzeba było zapłacić więcej, ale mieć szczepionki szybciej. Jak pani odpowie na takie zarzuty?
Liczby mówią coś innego. Przekazaliśmy firmom na inwestycje 2,7 mld euro. To pieniądze tylko na zwiększenie mocy produkcyjnych i obarczoną ryzykiem produkcję, zanim dostaną autoryzację od Europejskiej Agencji Leków (EMA). Do tego dochodzą płatności za same szczepionki ze strony państw członkowskich. W sumie są to więc ogromne pieniądze. Pamiętajmy też, że szczepienia zaczęły się znacznie wcześniej, niż się spodziewaliśmy. Jeszcze w październiku mówiliśmy o wiośnie tego roku, tymczasem pierwsze szczepienia nastąpiły 27 grudnia. Wiem, że niektóre inne kraje zaczęły trochę wcześniej. Ale my zdecydowaliśmy, za pełną zgodą wszystkich państw członkowskich, że szczepionka musi być skuteczna i bezpieczna. Nie ma ma więc mowy o pójściu na skróty w procedurze autoryzacji, trzeba przeanalizować wszystkie dane. Wiemy o krajach, gdzie autoryzacja nastąpiła w ciągu 24 godzin. Ja uważam, że te trzy–cztery tygodnie na autoryzację w Europie były potrzebne. Mówimy o wszczepieniu biologicznie aktywnej substancji w organizm zdrowego człowieka, a w tym wypadku robimy to jeszcze na masową skalę. To jest ogromna odpowiedzialność. A więc tak, są problemy. Tak, na początku droga jest wyboista. Ale to jest maraton, i jestem przekonana, że osiągniemy sukces. W sumie mamy zamówione 2,3 mld dawek. W tym od firmy Sanofi, która nie wiadomo, czy będzie miała szczepionkę, więc może zostaną 2 mld. Ale to ciągle wielka liczba, nawet jeśli podzielimy ją przez dwa, bo większość szczepionek potrzebuje dwóch dawek. To ponad trzy razy więcej niż dorosła populacja UE. Zrobiliśmy to po to, żeby podarować szczepionki albo państwom w naszym sąsiedztwie, albo w inicjatywie Covax dla państw najbiedniejszych. Wreszcie trzeba powiedzieć, że w te negocjacje wciągnięte są wszystkie państwa członkowskie. Mamy komitet sterujący, który spotyka się sześć–siedem razy w miesiącu. Jest wola wspólnego działania w tym kryzysie.