– 56 rannych górników przebywa w szpitalach. Trzech ma obrażenia różnego stopnia, sześciu uległo silnemu zaczadzeniu – powiedział „Rz” Ihor Krol, rzecznik ukraińskiego Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Ratownikom udało się wówczas ewakuować 385 górników. Niestety, pod ziemię weszli ratownicy i to właśnie oni zginęli w niedzielę.

Wicepremier Andrij Klujew, który przybył do kopalni, oświadczył, że prace wydobywcze na poziomie L1, gdzie eksplodował metan, zostaną wstrzymane, mimo że tam znajdują się bogate pokłady surowca.

Właśnie w kopalni Zasiadka 18 listopada doszło do największej tragedii w historii ukraińskiego górnictwa (zginęło 90 górników, ciał dziesięciu do dzisiaj nie odnaleziono). Z kopalni w obawie o własne życie odeszło już 200 pracowników. Zakład, okrzyknięto zaś „śmiercionośną sztolnią”. Mimo to nie ma mowy o tym, żeby został zamknięty.

– Są plany zorganizowania na terenie Zasiadki centrum naukowo-badawczego, w którym będą opracowywane technologie bezpiecznego wydobycia węgla – mówi „Rz” Anatolij Akimoczkin, szef związku zawodowego górników w Doniecku.

Zasiadka jest własnością Juchyma Zwiahilskiego, premiera ukraińskiego w latach 1993 – 1994 i deputowanego Partii Regionów. Z powodu wysokiego stężenia metanu jest uznawana za najbardziej niebezpieczną kopalnię na Ukrainie. Od 1999 r. zginęło w niej ponad 200 osób. Jednocześnie zakład słynie z dobrych zarobków (600 – 800 dol. miesięcznie) i wysokiego wydobycia (ponad 3 mln ton węgla rocznie). Należy do trzech najbardziej rentownych kopalni.