Szef polskiego MSZ Radosław Sikorski będzie próbował przekonać dziś władze w Kijowie, że poprawa stosunków z Moskwą nie oznacza odstawienia Ukrainy na boczny tor.
Nie będzie miał łatwego zadania. Wiadomo już, że polski premier zamiast do Kijowa najpierw pojedzie do Moskwy, od czasu wejścia Polski do strefy Schengen mieszkańcy Ukrainy mają problemy z otrzymaniem polskiej wizy, a na dodatek ukraińskie ciężarówki czekają po kilka dni na wjazd do naszego kraju.
– Obecna sytuacja na polsko-ukraińskiej granicy jest krytyczna. Trzeba uregulować normalne ludzkie kontakty. Kwestie strategiczne możemy realizować później – mówi „Rz” Ołeksandr Suszko, szef kijowskiego Centrum Pokoju, Konwersji i Polityki Zewnętrznej. Zdaniem ukraińskich komentatorów utrudnienia na granicy jeszcze pogorszyły wizerunek Polski w oczach Ukraińców.
Polska musiała wprowadzić opłaty za wizy i zaostrzyć zasady ich wydawania w związku z wejściem do strefy Schengen. Dla wielu Ukraińców zdobycie wizy stało się nieosiągalne, a ci, którzy mają na to szanse, muszą stać w długich kolejkach. Władze w Kijowie mają żal do Polski, że wcześniej nie została podpisana umowa o tzw. małym ruchu przygranicznym, który ułatwiłby wjazd do Polski Ukraińcom mieszkającym w wydzielonej strefie. Do tego doszły protesty polskich celników, które spowodowały gigantyczne kolejki na przejściach granicznych.
Rzecznik polskiego MSZ zapewnia, że wszystkie te problemy będą omawiane podczas wizyty ministra Sikorskiego w Kijowie. – Warszawa chce też kolejny raz podkreślić, że popiera proeuropejskie i proatlantyckie aspiracje Ukrainy – mówi Piotr Paszkowski.