Zdjęcia dziecka rzuconego z czwartego piętra płonącego budynku w Ludwigshafen obiegły w poniedziałek Niemcy i świat. Niespełna roczny Onur wylądował bezpiecznie w ramionach stojącego pod budynkiem policjanta. Dziecko wyrwał z objęć swej sparaliżowanej strachem siostry Kamil Kaplan i rzucił w przepaść przekonany, że jest to jedyna szansa ratunku. Onur i jego rodzice przeżyli, ale w zgliszczach znaleziono ciała pięciorga dzieci i czterech dorosłych osób. Wszystkie ofiary mają turecki rodowód.
– Pożar nie był prawdopodobnie wynikiem rasistowskiego ataku – ogłosił niemal natychmiast Kurt Beck, premier Nadrenii-Palatynatu. W środowisku tureckich imigrantów zawrzało. – To dziwne, że niemieckie władze wykluczają z góry, iż pożar wybuchł w wyniku podpalenia – ogłosił ambasador Turcji w Berlinie. Na to oburzyli się Niemcy. – Czasami trzeba nawet ambasadora uczyć dobrych manier – powiedział szef niemieckiego MSW Wolfgang Schäuble.
Wybuchł konflikt dyplomatyczny na dużą skalę. Tureckie władze zażądały od Berlina, aby w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy uczestniczyli eksperci znad Bosforu, a premier Recep Tayyip Erdogan nie zawahał się przed porównaniem tragedii w Ludwigshafen do wydarzeń w Solingen, gdzie w 1993 roku w pożarze domu zginęło pięciu Turków. Sprawcami okazała się czwórka młodych skinheadów związanych z niemieckimi neonazistami. Zostali skazani na kary od dziesięciu do 15 lat więzienia. – Zamieszkali w Niemczech Turcy mają te wydarzenia żywo w pamięci. Czują się lekceważeni przez niemieckie władze – podkreśla Dirk Halm z Centrum Badań Tureckich.
Premier Erdogan odwiedził wczoraj Ludwigshafen. Czekały na niego liczne telewizyjne ekipy z Turcji, które od kilku dni koczują na miejscu tragedii. Do swej ojczyzny wysyłają informacje o źle zorganizowanej akcji ratunkowej, antytureckich napisach na ścianie wypalonego budynku oraz wypowiedzi dwu małych dziewczynek, które twierdzą, że widziały mężczyznę ubranego na czarno, który rozrzucał na klatce schodowej zapalone gazety. Niemiecka prasa drukuje wypowiedzi własnych polityków ostrzegających przed polityczną instrumentalizacją tragedii. Są wyraźnie skierowane do premiera Erdogana, który dzisiaj spotyka się w Berlinie z kanclerz Angelą Merkel w ramach wcześniej zaplanowanej wizyty.
– Reakcje rządu tureckiego i tureckojęzycznej społeczności w Niemczech są wyrazem głębokiej frustracji zarówno z powodu nieprzychylnego stanowiska Berlina wobec tureckich dążeń do członkostwa w UE, jak i fiaska procesu integracji tureckich imigrantów w Niemczech – analizuje Heinz Kramer, ekspert fundacji Nauka i Polityka.