Iskry wznieciły konflikt

Po pożarze w Niemczech, w którym zginęło dziewięcioro Turków, wybuchł dyplomatyczny konflikt pomiędzy Ankarą i Berlinem

Publikacja: 08.02.2008 03:37

Iskry wznieciły konflikt

Foto: AFP

Zdjęcia dziecka rzuconego z czwartego piętra płonącego budynku w Ludwigshafen obiegły w poniedziałek Niemcy i świat. Niespełna roczny Onur wylądował bezpiecznie w ramionach stojącego pod budynkiem policjanta. Dziecko wyrwał z objęć swej sparaliżowanej strachem siostry Kamil Kaplan i rzucił w przepaść przekonany, że jest to jedyna szansa ratunku. Onur i jego rodzice przeżyli, ale w zgliszczach znaleziono ciała pięciorga dzieci i czterech dorosłych osób. Wszystkie ofiary mają turecki rodowód.

– Pożar nie był prawdopodobnie wynikiem rasistowskiego ataku – ogłosił niemal natychmiast Kurt Beck, premier Nadrenii-Palatynatu. W środowisku tureckich imigrantów zawrzało. – To dziwne, że niemieckie władze wykluczają z góry, iż pożar wybuchł w wyniku podpalenia – ogłosił ambasador Turcji w Berlinie. Na to oburzyli się Niemcy. – Czasami trzeba nawet ambasadora uczyć dobrych manier – powiedział szef niemieckiego MSW Wolfgang Schäuble.

Wybuchł konflikt dyplomatyczny na dużą skalę. Tureckie władze zażądały od Berlina, aby w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy uczestniczyli eksperci znad Bosforu, a premier Recep Tayyip Erdogan nie zawahał się przed porównaniem tragedii w Ludwigshafen do wydarzeń w Solingen, gdzie w 1993 roku w pożarze domu zginęło pięciu Turków. Sprawcami okazała się czwórka młodych skinheadów związanych z niemieckimi neonazistami. Zostali skazani na kary od dziesięciu do 15 lat więzienia. – Zamieszkali w Niemczech Turcy mają te wydarzenia żywo w pamięci. Czują się lekceważeni przez niemieckie władze – podkreśla Dirk Halm z Centrum Badań Tureckich.

Premier Erdogan odwiedził wczoraj Ludwigshafen. Czekały na niego liczne telewizyjne ekipy z Turcji, które od kilku dni koczują na miejscu tragedii. Do swej ojczyzny wysyłają informacje o źle zorganizowanej akcji ratunkowej, antytureckich napisach na ścianie wypalonego budynku oraz wypowiedzi dwu małych dziewczynek, które twierdzą, że widziały mężczyznę ubranego na czarno, który rozrzucał na klatce schodowej zapalone gazety. Niemiecka prasa drukuje wypowiedzi własnych polityków ostrzegających przed polityczną instrumentalizacją tragedii. Są wyraźnie skierowane do premiera Erdogana, który dzisiaj spotyka się w Berlinie z kanclerz Angelą Merkel w ramach wcześniej zaplanowanej wizyty.

– Reakcje rządu tureckiego i tureckojęzycznej społeczności w Niemczech są wyrazem głębokiej frustracji zarówno z powodu nieprzychylnego stanowiska Berlina wobec tureckich dążeń do członkostwa w UE, jak i fiaska procesu integracji tureckich imigrantów w Niemczech – analizuje Heinz Kramer, ekspert fundacji Nauka i Polityka.

W Niemczech mieszka dwa i pół miliona Turków. Zaledwie kilkaset tysięcy z nich ma niemieckie obywatelstwo, dostępne od kilku lat. Duża część tureckich imigrantów nie zna niemieckiego w stopniu ułatwiającym znalezienie pracy. W efekcie w Berlinie 40 proc. tureckiej ludności żyje z zasiłków. Ponad 70 tys. Turków sprowadza co roku żony z Turcji. Przyjeżdżają bez znajomości niemieckiego, a wychowywane w takich rodzinach dzieci wyrastają wyłącznie w kulturze nieznanego im kraju. – To nie ułatwia integracji, a wśród Turków wzrasta przekonanie, że nie są w Niemczech mile widziani – mówi Kramer.

29 maja 1993 roku czterech niemieckich skinheadów podpaliło dom w Solingen, ponad 160-tysięcznym mieście w Nadrenii Północnej-Westfalii. Dom należał do tureckiej rodziny. W ogniu zginęło pięcioro kobiet i dzieci, a kilka osób zostało rannych. Był to najokrutniejszy atak na cudzoziemców od zjednoczenia Niemiec w 1990 roku, który potem wywołał kolejną falę przemocy. Wściekli Turcy przemaszerowali ulicami Solingen, domagając się od rządu ostrej reakcji. Żądali też przyznania większych praw mniejszości tureckiej w Niemczech, która wtedy liczyła 1,8 miliona osób. Chcieli m.in., by niemiecki rząd wprowadził zasadę podwójnego obywatelstwa.

Zaledwie kilka dni wcześniej w Niemczech toczyła się debata o zaostrzeniu prawa azylowego. Ówczesny kanclerz Helmut Kohl przekonywał potem, że podpalenie domu w Solingen nie miało z tym nic wspólnego. Sam jednak wzbudził ogromne kontrowersje, gdy odmówił uczestnictwa w pogrzebie ofiar. – Tchórz! Morderca! – skandowali Turcy. Rok wcześniej prawicowi ekstremiści podpalili turecki dom w Mölln. Zginęły trzy Turczynki.

k.z.

Zdjęcia dziecka rzuconego z czwartego piętra płonącego budynku w Ludwigshafen obiegły w poniedziałek Niemcy i świat. Niespełna roczny Onur wylądował bezpiecznie w ramionach stojącego pod budynkiem policjanta. Dziecko wyrwał z objęć swej sparaliżowanej strachem siostry Kamil Kaplan i rzucił w przepaść przekonany, że jest to jedyna szansa ratunku. Onur i jego rodzice przeżyli, ale w zgliszczach znaleziono ciała pięciorga dzieci i czterech dorosłych osób. Wszystkie ofiary mają turecki rodowód.

Pozostało 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021