- Nikt nie mówi o zagrożeniu militarnym. Takie nie istnieje. Nasza doktryna wojskowa nie wymienia nikogo jako prawdopodobnego wroga Białorusi – przekonywał wczoraj dziennikarzy minister obrony tego kraju Leonid Malcew.

To dość zaskakująca deklaracja. Dotychczas białoruskie władze przekonywały bowiem, że po rozszerzeniu NATO na Polskę, Litwę i Łotwę sojusz północnoatlantycki zagraża bezpieczeństwu kraju. Jeszcze w lipcu prezydent Aleksander Łukaszenko przekonywał, że „NATO jest nielegalne”, a w październiku białoruska armia ćwiczyła intensywną obronę przed atakiem obcych sił „desantowo-dywersyjnych“.

Białoruś nadal sprzeciwia się rozmieszczeniu w Polsce i w Czechach elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Jak wyjaśnił wczoraj Leonid Malcew, taki ruch „zaburzyłby równowagę osiągniętą kosztem uporczywych wysiłków”.

Władze w Mińsku kilkakrotnie deklarowały, że są gotowe współpracować z Moskwą, by odpowiedzieć na instalację w Europie Środkowej amerykańskiego systemu obrony antyrakietowej.