Möller, ambasador RP

Nieznany wcześniej po drugiej stronie Odry Sfeffen Möller wdarł się ostatnio przebojem na listy bestsellerów. Jego książka „Viva Polonia. Jako niemiecki gastarbeiter w Polsce”, stała się dla Niemców podręcznikiem, z którego czerpią wiadomości o współczesnej Polsce

Publikacja: 04.05.2008 01:15

Sfeffen Möller

Sfeffen Möller

Foto: Agencja Gazeta, Maciej Zienkiewicz Mac Maciej Zienkiewicz

Steffen Möller jeździ od tygodni po Niemczech, czyta fragmenty książki i udziela wywiadów. „Viva Polonia” jest na trzecim miejscu listy bestsellerów tygodnika „Spiegel” i znalazła już 90 tysięcy nabywców. Od czasów słynnej powieści Andrzeja Szczypiorskiego „Początek” (wydanej w Niemczech pod tytułem „Piękna pani Seidenmann”) żadna książka o Polsce i Polakach nie zdobyła w Niemczech większej popularności.

– Z „Viva Polonia” dowiedziałam się o Polsce więcej niż z wszystkich artykułów prasowych – mówi sprzedawczyni w berlińskiej księgarni Hugendubel. Wzięła ją do ręki, aby przewertować, i przeczytała od początku do końca. – Czy Polacy mają rzeczywiście takie poczucie humoru, jak pisze Möller? – pyta z niedowierzaniem.

Atmosfera na spotkaniach autorskich przypomina kabaret, salwy śmiechu i rozbawiona publiczność. Nie tylko polska, która rezerwuje miejsca na tego typu imprezach wiele dni wcześniej. Möllera słuchało niedawno dystyngowane grono niemieckich kobiet, żon polityków i dyplomatów, właścicielek firm i prominentnych przedstawicielek mediów.

Niemki miały w oczach łzy. Śmiały się zarówno z Polaków, jak i Niemców, bo tajemnica sukcesu Möllera polega na dowcipnej konfrontacji mentalnych postaw sąsiednich narodów.

– Przedstawia Polaków w taki sposób, jak sami siebie najchętniej widzą: z poczuciem humoru, gotowością do romantycznych wzlotów, utalentowanych improwizatorów o duszach anarchistów, ceniących życie rodzinne i przywiązanych do tradycji – tłumaczy Andreas Mix, historyk znający Polskę.

Niemcy w oczach Möllera to zupełne przeciwieństwo swych wschodnich sąsiadów. Uniformiści i państwowotwórczy idealiści, czujący respekt dla państwa, pochłonięci realizacją wytyczonych celów, segregujący z zapałem godnym lepszej sprawy domowe śmieci i studiujący z nabożeństwem wszelkie doniesienia o zdrowej żywności. Po prezentacji dowcipu trzeba im wyraźnie zaznaczyć, że był to dowcip. Inaczej nie odważą się śmiać. – Na suficie wisi krowa – powiedział kiedyś Möller kobiecie dbającej w Polsce o czystość dworcowej toalety. – To niech ją pan wydoi – brzmiała natychmiastowa odpowiedź. Niemka w podobnej sytuacji poszłaby sprawdzić, o co chodzi. Möller czerpie oczywiście z nieprzebranych zasobów niemiecko-polskich stereotypów, ale rozbraja je śmiechem. Nie zawsze mu się udaje. – Czy pan wie, co łączy pana z Adolfem Hitlerem? – zapytał niedawno Möllera „Der Tagesspiegel”. – Drang nach Osten? – odpowiada zaskoczony Möller. – Bynajmniej. Jest pan obok Adolfa Hitlera jedynym Niemcem, który zdobył Polskę – tłumaczy dwójka rozmawiających z Möllerem dziennikarzy. Miał to być dowcip wyrażający uznanie dla autora „Viva Polonia”, „zdobywcy” Polski, gdyż zdołał zaskarbić sobie uznanie naszych rodaków. Nawet Möller był w tej sytuacji bezradny. – To nie tylko typowy przykład ciężkiego niemieckiego dowcipu, ale i brak wrażliwości historycznej – tłumaczy politolog Cornelius Ochmann.

Książka Möllera cieszy się szczególnym powodzeniem wśród niemieckiej Polonii. – Nie miałem planów wydawniczych w Niemczech, ale gdy moja książka ukazała się w Polsce, otrzymałem ze trzy setki e-maili od mieszkających w Niemczech Polek. Prosiły o niemieckie wydanie, bo chciały dać książkę do przeczytania swym mężom w nadziei, że będą lepiej rozumiane – tłumaczył Möller na jednym ze spotkań z czytelnikami. Wydawcę znalazł bez trudu, gdy udowodnił, że w Niemczech mieszka 60 tysięcy Polek, które wyszły za Niemców.

Ale też Polska przestaje być dla Niemców krajem, który „wypędził” ich rodaków i gdzie grasują bandy złodziei i prostytutek, a rządy dusz sprawuje Radio Maryja. Niemcy dostrzegają rzeczywistą Polskę: ambitnej młodzieży, bogatego życia kulturalnego i ciekawej architektury Krakowa, Wrocławia, Gdańska czy centrum Warszawy. Ale dzieje się to powoli. Steffen Möller mówi tak: – Z Berlina na Syberię jest, jak sądzę, dwa tysiące kilometrów. W odczuciu przeciętnego Niemca odległość do Warszawy to tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąt kilometrów. „Viva Polonia” skróciła znacznie ten dystans.

Steffen Möller jeździ od tygodni po Niemczech, czyta fragmenty książki i udziela wywiadów. „Viva Polonia” jest na trzecim miejscu listy bestsellerów tygodnika „Spiegel” i znalazła już 90 tysięcy nabywców. Od czasów słynnej powieści Andrzeja Szczypiorskiego „Początek” (wydanej w Niemczech pod tytułem „Piękna pani Seidenmann”) żadna książka o Polsce i Polakach nie zdobyła w Niemczech większej popularności.

– Z „Viva Polonia” dowiedziałam się o Polsce więcej niż z wszystkich artykułów prasowych – mówi sprzedawczyni w berlińskiej księgarni Hugendubel. Wzięła ją do ręki, aby przewertować, i przeczytała od początku do końca. – Czy Polacy mają rzeczywiście takie poczucie humoru, jak pisze Möller? – pyta z niedowierzaniem.

Pozostało 81% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022